Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#54960

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytam sobie o podłych lekarzach i tak mi się przypomina historia sprzed paru ładnych lat. O terapeucie.

Lata temu, w okresie nastoletnim, ogólnie mówiąc, było mi ciężko. Na tyle ciężko, że smutek i stres potrafiło ukoić jedynie jedzenie, najlepiej dużo, tłusto lub słodko. Kilogramów przybywało, złe samopoczucie rosło, papierków za łóżkiem coraz więcej.
Pomyślałam sobie pewnego dnia, że mimo całego przygnębienia chyba jednak nie chcę się zażreć na śmierć i, mimo wstydu i własnych uprzedzeń, ruszyłam na pierwszą w życiu wizytę u psychiatry. Nie należała ona do idealnych, ale nie to jest przedmiotem opowieści. Psychiatra zaproponował mi m.in. wizytę u psychoterapeuty przyjmującego w tej samej przychodni. Poszłam.
Wchodzę. Terapeuta już na "dzień dobry" miał minę pt. Czemu-muszę-siedzieć-na-państwowym-kiedy-moi-koledzy-ze-studiów-trzepią-gruby-hajs-w-prywatnych-gabinetach. Nic to.
Wizyta trwała ok. pół godziny i została zakończona tęgim trzaśnięciem drzwiami w moim wykonaniu.
Na początku pan zapytał wesoło: noo, to co tam się takiego stało,co? hahaha.
Opowiedziałam z czym przychodzę.
-No i?
-...
-Myśli pani, że coś da się z tym zrobić?

Inne teksty:
-Nadmierne jedzenie to jest problem dla dietetyka, a nie dla mnie.
-To są lata terapii, a i tak niewiele da się zrobić...
-Nie sądzę bym mógł pani pomóc.

Cała wizyta przebiegała tak, że facet prawie się nie odzywał, a tylko przewracał oczami i wzdychał, ja nie wiedziałam co mam jeszcze mówić. Ze złości i zakłopotania w końcu rozbeczałam się. Terapeuta skomentował to słowami: niechże pani da spokój, Boże...
Czarę goryczy przelało stwierdzenie: właściwie w czym problem? Boi się pani, że będzie gruba? No i co? Każdy musi jakiś być, jedni muszą być grubi, żeby inni mogli być chudzi.

Nie znam się na psychologii, ale nie sądzę aby tak miała wyglądać każda pierwsza wizyta. Facet kompletnie mnie zlekceważył, chwilami wręcz wyśmiewał.

Myślę sobie, że ja i tak miałam wiele szczęścia. Po pierwszym szoku, wzięłam się w garść i tym razem poszłam do prywatnego gabinetu. Trafiłam na wspaniałą panią psycholog u której spędziłam ponad 2 i pół roku, dziś czuję się bardzo dobrze.
Ale co by było gdyby mój problem to nie było "tylko" jedzenie? Przecież do takiego terapeuty mogła przyjść równie dobrze osoba z ciężką depresją, a on takim podejściem mógłby ją naprawdę skrzywdzić.
Żałuję, że wtedy nie byłam na tyle dojrzała by złożyć skargę. Dziś rozpętałabym w tym ośrodku prawdziwe piekło.

przychodnia

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 238 (302)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…