Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#55048

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Od wczoraj goszczę u siebie przyjaciółkę oraz wszystkie niezbędne jej do życia klamoty. Intensywnie szukamy niedrogiego mieszkania lub pokoju w przyzwoitej lokalizacji, choć jeszcze tydzień temu obie myślałyśmy, że sprawa jest już załatwiona.

Cały zeszły tydzień jeździłyśmy po mieście, oglądając znalezione w ogłoszeniach mieszkania. Pal sześć te wszystkie lokale o wysokim standardzie, z miłymi sąsiadami i dobrym dojazdem, które okazywały się zawilgoconą norą w oficynie przy bardzo nieciekawej ulicy. W końcu znalazłyśmy mieszkanie, które wydawało się w porządku - fakt, że do odmalowania, ale ile to roboty, pomalować niewielką kawalerkę.

Cena zachęcająca, lokalizacja rewelacyjna, przedstawione rachunki potwierdzają niskie opłaty. Łącznie wychodziło niespełna 1000zł za kawalerkę pół godziny piechotą od Rynku, położone tak korzystnie, że dodatkowo odpadały koszty komunikacji miejskiej. Minus to osławione prlowskie budownictwo i może nie niebezpieczna, ale też nie najbardziej urokliwa okolica.

W każdym razie tydzień temu umowa została podpisana, w poniedziałek A. się wprowadziła, a już dzisiaj wylądowała u mnie.

Bo:

1-ego dnia ze ściany odpadł kran, pralka nie odwirowała prania, a sąsiad zza ściany okazał się fanem głośnej muzyki, puszczanej od 8 do 19.

2-ego dnia wstając w nocy do toalety A. zobaczyła urzędującą w kuchni rodzinkę uroczych prusaków,
- o 7.00 rano zbudziła ją sąsiadka z dołu, informując że w nocy było bardzo głośno i ona sobie nie życzy. Nie mogła to być A, z którą w tę rzekomo głośną noc osobiście świętowałam jej przeprowadzkę do mojego miasta, zwiedzając knajpy do 5 rano.
- tego samego dnia drugi sąsiad okazał się fanem Radia Maryja; sądząc po natężeniu dźwięku, odbiornik stoi na parapecie przy wiecznie otwartym oknie, i gra jakieś 18 godzin na dobę.
- łóżko okazało się trzymać na luźno połączonych listewkach, bo ktoś kiedyś połamał je na trzy części oraz wyjął te drewniane podkłady, na których zwykle kładzie się materac. Jej materac leżał na trzech deskach.

3-ego dnia znowu przyszła sąsiadka, że ona sobie nie życzy, że całą noc leciała woda, że to nie po bożemu. Pudło, tej nocy A. mocno spała, żeby być wypoczętą na szkoleniach, immatrykulacji i tego typu pierdołach związanych z rozpoczęciem roku akademickiego. Wracając do domu już po zmroku, prawie się potknęła o śpiącego przed drzwiami do klatki pijaczka. Sąsiad z góry dalej słuchał swojej muzyki, sąsiad z boku nekrologów i mszy świętych. A o 23 wciąż tej samej środy odwiedziła ją policja, wezwana przez panią z dołu w związku z zakłócaniem ciszy nocnej. Policjantom otworzyła drzwi dziewczyna ewidentnie wyrwana ze snu, która rzekomo jeszcze chwilę temu urządzała w mieszkaniu dzikie orgie. Plus szafka kuchenna, która trzymała się na jednym tylko haku, bo drugi ktoś wyrwał ze ściany i tylko wsadził byle jak.

4-ego dnia od ściany oderwał się kaloryfer (zamocowany pianką montażową oO) i poparzyła się wodą z czajnika, bo właściciel zapomniał powiedzieć, że "czasem cieknie". Wtedy też, pospieszana dudniącym z góry rockiem zagłuszanym nieco "w trzecią rocznicę śmierci Jana pomódlmy się za jego duszę...", podjęła decyzję o natychmiastowej wyprowadzce.

Właściciel nie chciał się zgodzić na zwrot kaucji (pierwszy czynsz miała zapłacić 10 października), dopiero postraszony uczenie-prawniczym bełkotem oddał pieniądze. A my pół dnia znosiłyśmy częściowo jeszcze nierozpakowane klamoty z szóstego piętra, bo jakieś matoły ukradły kable zasilające windę i domofon. No i uczynni sąsiedzi, którzy choć widzieli stojący pod klatką samochód, wypakowany prawie po brzegi kartonami i workami, co chwilę wyjmowali spod przyblokowanych drzwi kamyczek. Z braku dwóch kompletów kluczy, zwykle po zejściu na dół musiałam czekać, aż A. też zejdzie i mnie wpuści, bo przecież domofony także nie działały...

peerelowskie osiedle

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 551 (625)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…