Niedawno miałam robioną szafę na wymiar w pokoju. Robił ją Pan X. Pan X miał pracownika-pomocnika, ot, zwykły mężczyzna, około 45-50 lat.
Wróciłam sobie dzisiaj z uczelni o 15, głodna jak wilk, więc od razu człapię do kuchni, w poszukiwaniu babci, która zapewne mi coś pysznego upichciła. Wchodzę do kuchni i zastaję pijanego pracownika Pana X, prawie krzyczącego na moją babcię, żeby mu dała pieniądze. Oczywiście go wywaliłam z domu w podskokach, opieprzyłam, zadzwoniłam do Pana X. Babcia uspokojona, opowiedziała mi, że facet stał przez kilkadziesiąt minut pod blokiem, babcia wyszła z psem na spacer, wróciła do domu, zdjęła smycz psu, zdjęła buty, chce zamknąć drzwi na klucz, a w tym momencie otwierają się i wchodzi ten idiota, domagając się pieniędzy. Na szczęście nic się nie stało.
Wychodzę po 10 minutach z domu, po listy, a tam nasikane na półpiętrze i leje się po schodach.
A podobno to fachowcy.
Wróciłam sobie dzisiaj z uczelni o 15, głodna jak wilk, więc od razu człapię do kuchni, w poszukiwaniu babci, która zapewne mi coś pysznego upichciła. Wchodzę do kuchni i zastaję pijanego pracownika Pana X, prawie krzyczącego na moją babcię, żeby mu dała pieniądze. Oczywiście go wywaliłam z domu w podskokach, opieprzyłam, zadzwoniłam do Pana X. Babcia uspokojona, opowiedziała mi, że facet stał przez kilkadziesiąt minut pod blokiem, babcia wyszła z psem na spacer, wróciła do domu, zdjęła smycz psu, zdjęła buty, chce zamknąć drzwi na klucz, a w tym momencie otwierają się i wchodzi ten idiota, domagając się pieniędzy. Na szczęście nic się nie stało.
Wychodzę po 10 minutach z domu, po listy, a tam nasikane na półpiętrze i leje się po schodach.
A podobno to fachowcy.
Ocena:
454
(526)
Komentarze