Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#55145

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna wyliczanka, tym razem z serii: Poszukiwanie mieszkania do wynajęcia.
Przykłady koleżanki, niemniej ja też to przeszłam zanim wreszcie osiadłam na kawałku opłaconej podłogi.

1.„Umeblowane”. Owszem, o ile dla kogoś dziecięce biurko i nieskładająca się wersalka to już wszystko co jest potrzebne w dwupokojowym mieszkaniu.
2. Podwójna lub czasem nawet potrójna kaucja. Spoko, ale czemu nie ma o tym mowy w ogłoszeniu, a przez telefon mimo zadanego na ten temat pytania jest odpowiedź błędna? Czy ludzie nie rozumieją, że dla studenta poszukującego pierwszego w życiu mieszkania jest różnica między wybuleniem na raz podwójnego, a poczwórnego czynszu?
3. Istna plaga LIPNYCH ogłoszeń. Telefon głuchy, poza zasięgiem lub Bóg wie co jeszcze. Czy któryś z czytelników może mi wyjaśnić jaki jest tego sens? Bo człowiekowi, który wykonuje pięćdziesiąty bezowocny telefon już naprawdę wszystko opada.
4. W dziale „ogłoszenia prywatne” oczywiście ogłoszenia agencji, o czym najemcy są informowani dopiero przy oglądaniu mieszkania, mimo, że przez telefon, dla upewnienia, padło pytanie na ten temat. Fakt, że niektóre „agencje” każą sobie płacić kilkaset złotych za samą możliwość obejrzenia mieszkania, pomijam już milczeniem.
5. Wszystko dogadane, właściciele mają jeszcze tydzień na ostateczną wyprowadzkę, koleżanka już powoli zwozi do mieszkania swoje graty. Po tygodniu jednak nie, nie wynajmujemy, syn zamieszka z narzeczoną...

Hity:

W ogłoszeniu np. 1200 zł + liczniki. Okazuje się jednak, że owe „liczniki” to pobierane z góry 500 zł miesięcznie, jako zaliczka. Ok, a kiedy zwrot ewentualnej nadwyżki? „Nooo, pani kochaniutka, ja mieszkanko wynajmuję, no to nadwyżka już dla mnie chiba, nie? Hehehe...” WTF? To już nie lepiej napisać, że po prostu 1700zł/miesięcznie?

Pani wyjeżdża na co najmniej rok za granicę, mieszkanie wynajmie w atrakcyjnej cenie, bo jej się spieszy. Już, już koleżanka ma podpisywać umowę, gdy pani wyskakuje z tekstem, że ona wyjeżdża, owszem, ale... jej dwa owczarki nie. One zostają. Z wynajmującą.

Na ogłoszenia, które mają w treści: chętnie dla studentek (nie studentów, ważne) nie warto nawet odpowiadać. W 9/10 przypadków to panowie alfonsi szukają nowych panienek.

Mieszkanie do wynajęcia, tylko że... bezpośrednio nad domem weselnym. Oferta w sumie całkiem spoko, facet oferował nawet pracę przy tych weselach, ale akurat koleżanka ma już pracę, studiuje dziennie i mieszkanie chce traktować jako spokojną przystań do nauki i odpoczynku. Po raz kolejny pytam: nie łatwiej byłyby o tym wspomnieć w ogłoszeniu i spotykać się już tylko z osobami, którym taki układ odpowiada?

Nie rozumiem na co liczą wynajmujący przemilczając tak ważne kwestie, na co liczą agencje podszywając się pod osoby prywatne? Przecież takie rzeczy wychodzą od razu, a czas marnują wszyscy zainteresowani.

mieszkania

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 465 (517)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…