Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#55211

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ja wiem, ze rowerzyści święci nie są. Wiem, że zasuwają po chodnikach, chociaż im powinni, a argument "bo boję się po jezdni" jest śmieszny. Ale z drugiej strony, czasami się im nie dziwię.
Jakoś rok temu postanowiłem zjechać z chodników. Zmieniły się nieco przepisy co do prowadzenia roweru, jest kilka nowych przywilejów (np. można jeździć miedzy autami w korku i wyprzedzać je z prawej, dojechać do świateł, a nawet podczas okropnej pogody legalnie jechać na chodniku!!!). Mam światła, mam nowy, sprawny w 100% rower- jadę!
Po roku zadam jedno pytanie: JAKIM CUDEM JA JESZCZE ŻYJĘ??? Nie było ani jednego dnia, gdzie jakiś "kierowca" nie złamał wobec mnie jakiegoś przepisu. A mniej więcej 3-4 razy w tygodniu jestem narażony na wypadek!

Już pomijam "spychaczy", wg których rowerzysta powinien jechać rynsztokiem (chyba ocierać kołem o krawężnik! A guzik! Mam prawo jechać środkiem pasa i to tylko moja dobra wola, że zjeżdżam do krawędzi...).

Nie mówię o zajeżdżaczach, którzy na skrzyżowaniu dbają by nie zatrzymać się na przejściu dla pieszych, ale na przejeździe dla rowerów to już można i są wielce oburzeni jeśli zatrzymam się przed maską i zadzwonię dzwonkiem.

Już macham ręką na geniuszy, którzy wyprzedzają na przejściu dla pieszych, przystanku, skrzyżowaniu, podwójnej ciągłej i gdy z naprzeciw jedzie inne auto.

Do tego już się przyzwyczaiłem. To są sytuacje, których mam z 15 w przeciągu 10 minutowego dojazdu do pracy, codziennie. Ale trzy krótkie historie, które chce wyszczególnić przekraczają wszelkie granice.
Może najpierw celem przypomnienia:
-Rowerzysta nie może: jechać po chodniku, chyba, że nie ma drogi dla rowerów i ograniczenie prędkości jest powyżej 50 km/h (czyli w miastach nie ma takiej opcji). Są wyjątki- opieka nad dziećmi i niekorzystne warunki atmosferyczne (mgła, śnieg, ulewny deszcz); jechać po jezdni, gdy jest droga rowerowa!
-Rowerzysta może: jechać bez świateł w dzień (generalnie wtedy gdy latarnie są zgaszone, świateł mieć nie muszę); używać świateł migających (tak!); wyprzedzać samochody z prawej i jeździć między nimi w korku. Jednocześnie można podjechać wtedy do świateł; zajmować cały pas ruchu;
-Rowerzysta musi: jechać po jezdni, gdy nie ma drogi rowerowej, a ograniczenie prędkości jest do 50km/h. Wtedy rowerzysta staje się RÓWNOPRAWNYM UCZESTNIKIEM RUCHU DROGOWEGO!
I właściwe sytuacje:
1. Skręcam w prawo przez przejazd kolejowy. Jestem cały czas na drodze z pierwszeństwem przejazdu. Samochód nadjeżdżający z lewej (czyli jadący prosto) ma gdzieś, że mam pierwszeństwo i jak gdyby nigdy nic jedzie, zmuszając mnie do hamowania i wjazdu na pas wydzielony dla pieszych. Poirytowany dzwonię na niego dzwonkiem. 20m za przejazdem auto zatrzymuje się, kierowca wysiada i z wrzaskiem dlaczego na niego dzwonię:
-Miałem pierwszeństwo
-I co? Nie zmieściłeś się?- o super! jesteśmy na "ty"!
-No jak zahamowałem i wjechałem na chodnik to się zmieściłem! Ale ja nie mam sie zmieścić, tylko ty masz mnie przepuścić, a wyprzedzić jak jest miejsce! A przejazd kolejowy nie jest do tego miejscem!
Kierowca coś tam "zakręcił" pod nosem (każdy wie, jak zakręt po niemiecku...), a że zdążyłem go już wyprzedzić to wjeżdżając na chodnik, idealnie na przejściu dla pieszych "dał mi nauczkę"... Jak ładnie zabrzmiał dźwięk uderzenia o jezdnie gdy zjeżdżał z krawężnika...
2. Znów skręcam w prawo (nawet w pobliżu). Znów mam pierwszeństwo. Znów z lewej jadąc prosto mi zajeżdża drogę. Ale tym razem z wieksza prędkością i bez świateł (6.30 rano! ciemno! Ja światła mam!). Ledwo wyhamowałem z przednim kołem skręconym w prawo na prostopadłej jezdni. Gdybym nie skręcił, byłby dzwon. Kierowca wyskoczył i z gębą. Nauczony przygodą na przejeździe- nie wdaję sie w dyskusję. Wyciągam telefon i mowię dość głośno: "srebrny Peugeot 106, DW 6XXX3 jadący bez świateł z drogi podporządkowanej, wymusił pierwszeństwo gdy jechałem na rowerze, narażając mnie na kolizję, której cudem uniknąłem"- tak powiem, a właśnie chcę zadzwonić na policję. I prosze mieć na uwadze, ze jak numer wykręcę, jak pan teraz odjedzie, dodam: "a następnie zbiegł". Mam dzwonić?- no przepraszam nie usłyszałem... ale zgaszony wsiadł i odjechał...
3. Skręcam w lewo. Droga "w strefie", max 20 km/h. Wyciągam rękę sygnalizując skręt i zaczynam manewr, który zostaje brutalnie przerwany przez... rozpędzone auto, które z klaksonem wyprzedza mnie na skrzyżowaniu, może 30cm przed moim kołem (30cm by zmalało do duzo mniejszych odległosci gdybym z całej siły nie zacisnął hamulców...).

Rowerzysta nie jest intruzem! Jest takim samym uczestnikiem ruchu. Jedynie jedzie nieco wolniej! I wobec niego trzeba równeiż zachowywać przepisy! Czy tak trudno to pojąć? Szkoda, że nigdy nie ma policji... Dostałby jeden z drugim mandat i by mieli nauczkę...

Wrocławskie ścieżki rowerowe i ulice.

Skomentuj (50) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 66 (232)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…