Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#55309

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jedno z większych polskich miast, okolice Rynku, bar mleczny, oblężony przez studenciaków. Udaje mi się wyłuskać 1.30 na zupę, zadowolona postanawiam skorzystać z ostatnich słonecznych dni i zjeść na zewnątrz. Otworzenie drzwi z tacą w ręku zajmuje mi jednak chwilę, na szczęście ktoś jednak przytrzymuje mi drzwi. "Dziękuję bardzo." Przyglądam się,kto to taki... No i wpadłam, przede mną stoi, jakby to powiedzieć, przedstawiciel Mniejszości Romskiej, płci nieokreślonej, na oko jakieś 17 lat. No i się zaczęła stała litania "Pani da pięć złoty, ja bym sobie bułeczkę i zupkę, ja się za panią pomodlę, pięć złoty, pani da." Postanowiłam kupić mu(?) zupę - 1.30, nie zbiednieję. Niestety, w portfelu miałam tylko całe pięć złotych i jakieś 3 grosze, mówię więc - "niestety, nie pomogę".
Na to słyszę stałą litania w wersji B: "o ty k*rwo fałszywa! a zdechnij! słyszę przecież, że coś ci brzęczy, głupka ze mnie robisz k*rwo?", no trudno, poszedł. Jem tę nieszczęsną zupę a na horyzoncie widzę R. smędzącego jakiemuś staruszkowi, staruszek podobnie jak i ja wyciąga portfel ale wysypuje pieniądze na rękę, pewnie żeby zobaczyć ile może dać. R. niecierpliwy, nudzą go rachunki - i zgarnia całą garść monet i w długą. Staruszek krzyczy "złodziej! kradną!" - R. to samo, zanosząc się śmiechem.
Pięć minut później R. dumnie wkracza do baru mlecznego, zamawia dwudaniowy obiad, pod nosem wesoło sobie nucąc "złodzieje, złodzieje".

:(((

gastronomia

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 264 (326)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…