Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#55415

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W sierpniu miałam przyjemność uczestniczyć w koncercie odbywającym się w łódzkiej Atlas Arenie. Dwa miesiące wcześniej zarezerwowałam nocleg odległy od hali o jakieś 5 minut pieszej wędrówki. Tydzień przed koncertem zadzwoniłam tam by dopytać się, czy przypadkiem nie skasowali mojej rezerwacji. Wszystko jak należy, nocleg dla 6 osób jest, płatne na miejscu, po raz drugi zostałam zapewniona, że serdecznie zapraszają.

A oto, z czym zetknęliśmy się na miejscu.

1. Wejście na teren ośrodka wiąże się ze spotkaniem oko w oko z Panem dozorcą, który czuwa 24h na dobę. Bezpieczeństwo przede wszystkim :) Po przywitaniu się (z jego strony bardzo oschłym - chyba miał długą zmianę) dowiedzieliśmy się, że żadnych gości miało nie być tej nocy. Nikt nic nie rezerwował. Po wykonanych dwóch telefonów do Pań kompetentnych w kwestii noclegów, dozorca łaskawie nas przepuścił, w celu wyjaśnienia sprawy.

2. Odnaleźliśmy w budynku Panie odpowiedzialne za przyjmowanie gości (recepcja na piątym piętrze? WTF?), wyłożyłam im sprawę.
"No ale jak to, ja nic nie mam zapisane... Nikt mi nic nie mówił, Szef też nic nie wspominał, ja nie wiem." Panie były bardzo miłe, jednak nie wiedziały, jak nam pomóc.

Już nieco wkurzona, wykonałam telefon na numer, za pośrednictwem którego dokonywałam wcześniej rezerwacji. Po raz kolejny wyłożyłam sprawę, dopytałam, Pan potwierdził że adres się zgadza, rezerwacja jak najbardziej aktualna. Przekazałam słuchawkę Paniom z recepcji, udało się! Przekonane słowami tego Pana (chyba okazał się być wspomnianym wcześniej Szefem...), udostępniły nam 3 pokoje, pobrały opłatę, dały przepustki i klucze umożliwiające wejście do budynku bez podejrzeń ze strony dozorcy. Yessss!

Zadowoleni, ogarnęliśmy się i wychodzimy w miasto. Na stanowisku widzimy innego Pana dozorcę, który cały w skowronkach życzy nam miłego wieczoru, żałuje że nie może się z nami napić piwka i zapewnia, że bezproblemowo wejdziemy z przepustkami nawet o 4 rano.

3. Koncert, koncert, i po koncercie... wracamy do ośrodka. W metalowej budce kolejny Pan dozorca, już trzeci tego dnia. Pokazujemy mu przepustki, chcemy iść dalej.

"Stop! Kim Wy jesteście? Skąd macie przepustki?" Wyjaśniamy Panu, co i jak. "No ale miało nie być rezerwacji! Co to ma być! Wy na pewno od nas?" Oczywiście że nie, klucze wraz z opieczętowanymi przepustkami kupiliśmy w kiosku... Wyjaśniamy po raz kolejny, że pokoje wynajęte, itp.

Pan dozorca chyba 15 minut grzebał w swoim komputerze, sprawdzając czy aby na pewno mówimy prawdę. Nie znalazł dowodów naszej obecności, jednak przepuścił nas ze słowami "Tym razem niech Wam będzie...".

Rano szybko opuściliśmy ten przybytek. Ja się pytam, jak oni tam funkcjonują, bez jakiegokolwiek przepływu informacji?

poczta

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 469 (539)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…