#55472

Jakiś czas temu pracowałam w Empiku. Nie raz byłam świadkiem wręcz rozbrajających sytuacji, lecz jednej z klientek chyba nigdy nie zapomnę.

Pewnego pięknego dnia jak zwykle przechadzałam się po sklepie, co jakiś czas udzielając porad lub wskazując klientom odpowiednie publikacje. Nagle tuż za swoimi plecami usłyszałam wściekły głos [K]lientki.
[K]: Pani pójdzie ze mną!
No cóż, klient nasz pan, więc posłusznie podreptałam za kobietą, pomijając jej władczy i rozkazujący ton. Paniusia zatrzymała się przy półkach z literaturą zagraniczną.
[J]a: W czym mogę pani pomóc?
[K]: TUTAJ NIE MA TEJ KSIĄŻKI!
Po czym kobiecina poczęła opowiadać o tym, jak bardzo chce kupić swojemu trzyletniemu (!) synkowi pierwszą część sagi o Wiedźminie, lecz za Chiny nie może jej znaleźć. Na moje tłumaczenia, że "Wiedźmina" napisał polski autor - Sapkowski, więc nie ma szans znaleźć go w dziale literatury zagranicznej, kobieta zareagowała krzykiem.
[K]: NIE WPROWADZAJ MNIE W BŁĄD! (Chyba przespałam moment, w którym przeszłyśmy na "ty") JA WIEM, GDZIE JĄ ZNALEŹĆ! TYLKO TEJ KSIĄŻKI TU NIE MA!
[J]: Nic dziwnego, że jej nie ma, gdyż jest to nieodpowiednie dla niej miejsce.
[K]: TO JEST OBURZAJĄCE!

Po pewnym czasie wreszcie udało mi się ją przekonać, by poszła za mną do odpowiedniego działu i wreszcie odnalazła poszukiwaną książkę. Myślałam, że to już koniec, pójdzie do kasy, zapłaci i odjedzie w stronę zachodzącego słońca, lecz niestety się myliłam. Już miałam pójść w swoją stronę, gdy klientka stanowczo mnie zatrzymała i z oburzeniem malującym się na twarzy, rzekła:

[K]: Ej, chwileczkę. Chyba coś mi się za tą stratę czasu należy?
[J]: Słucham?
[K]: No chyba nie będę teraz za to płacić? Przez TWOJĄ niekompetencję zmarnowałam aż 15 minut!

Przyznam, że mnie zatkało. Oczywiście paniusia mocno się przeliczyła i skarżąc się głośno wszystkim dookoła, zapłaciła za książkę. Na odchodne zapowiedziała, że jej noga więcej tu nie postanie. Nie będę tęsknić.

klienci