zarchiwizowany
Skomentuj
(1)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Dziś dwie historię sanatoryjne, jedna o kuracjuszach, druga o NFZ. Zacznijmy od kuracjuszy na rozluźnienie.
Tata pojechał do sanatorium. Opowiadał mi to ponad rok temu więc nie pamiętam dokładnie okoliczności, ale pamiętam sens. Nie wiem czy to było w czasie przyjęcia, obchodu czy jakiegoś spotkania turnusu. W każdym razie na początku pobytu. Ordynator(sanatorium podlegało pod szpital) rzekł do nich tak:
- Proszę państwa, ja wiem, że wszystko jest dla ludzi, rozumiem, że można wyjść gdzieś do kawiarni czy innego lokalu, wypić trochę alkoholu i generalnie nie mam nic przeciwko, ale pić alkohol też trzeba umieć. Jak mi kiedyś trzech wracało po schodach na czworaka i szczekało to już przesada i musiałem panów do domu odesłać.
Tata pojechał do sanatorium. Opowiadał mi to ponad rok temu więc nie pamiętam dokładnie okoliczności, ale pamiętam sens. Nie wiem czy to było w czasie przyjęcia, obchodu czy jakiegoś spotkania turnusu. W każdym razie na początku pobytu. Ordynator(sanatorium podlegało pod szpital) rzekł do nich tak:
- Proszę państwa, ja wiem, że wszystko jest dla ludzi, rozumiem, że można wyjść gdzieś do kawiarni czy innego lokalu, wypić trochę alkoholu i generalnie nie mam nic przeciwko, ale pić alkohol też trzeba umieć. Jak mi kiedyś trzech wracało po schodach na czworaka i szczekało to już przesada i musiałem panów do domu odesłać.
Ocena:
101
(215)
Komentarze