Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#55501

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Człowiek, to dziwne stworzenie. To taki pies ogrodnika. Sam nie zje, drugiemu nie da.

Mój kolega, Konrad, poprosił mnie kiedyś o pomoc w załadunku kamieni, które potrzebne mu były do budowy skalniaka i płotu. Jeździliśmy więc dzielnie jego dostawczakiem po wsiach i zbieraliśmy to, co leżało gdzieś w niewielkich kupkach. Naturalnie staraliśmy się szukać właściciela takowej kupki, coby nie wyjść na złodziei :) Wielu chłopów oddawało nam to za darmo, albo (dosłownie!) za symboliczną złotówkę. Czasem zapłatą miało być to, że mieliśmy im jeszcze wyzbierać kamienie zalegające na polu. Kamienie te są bowiem problemem dla rolników, których sprzęt (często bardzo drogi) niszczy się i uszkadza natrafiając na te przeszkody.

Któregoś razu przejeżdżając przez jedną z wsi, zauważyliśmy ogromną stertę kamieni przy jakimś domostwie. Zatrzymaliśmy się, bo taka ilość spokojnie by mu wystarczyła, a i jeszcze sporo by zostało. Pukamy do drzwi, które otwiera Pan Rolnik (PR). Konrad (K) zaczął:
K - Dzień dobry. Imponującą ilość kamieni Pan tu posiada.
PR - A, Panie, to już ze 40 lat zbierane z pola.
K - A to niepotrzebne?
PR - A, Panie, takie kamyry w polu, to kur*wskie nasinie. Ino sprzęt niszczy.
K - Jeśli to nie problem dla Pana, to my chętnie zabierzemy te kamienie. Na skalniak by się przydały.

W tej chwili w głowie Pana Rolnika zapaliło się światełko czerwone, niby krew dziewicy, a ponadto zawyły syreny przeraźliwe, niczym nurkujący Stukas.

PR - No, Panie, dobra, ale nie za darmo przeca.
K - Ile Pan sobie liczy?
PR - No, Panie, musisz Pan dać 700 złotych za tonę.

My ryknęliśmy niekontrolowanym śmiechem. Czemu? Pominę fakt, że to i tak było mu niepotrzebne, że większość chłopów oddawała to za darmo, bądź za kilka złotych. Pan Rolnik jest właścicielem - ma prawo zarobić. Ale niech Państwu wystarczy, że za tonę kostki granitowej płaci się około 250 zł, a my tu mówimy o polnych kamyczkach :)

Ja - Przed chwilą Pan mówił, że Panu nie są potrzebne.
PR - Nie są, ale kosztują.
K - Panie, 70 zł za tonę, to już będzie dużo. Ja to muszę sam załadować z kolegą, na swój koszt przewieźć to 25 km dalej...
PR - Nie mój problem.

Na tym moglibyśmy zakończyć, ale historia ma dalszy ciąg! Kilka dni później Konrad dzwoni do mnie (dość często przejeżdżał przez tą wieś, kiedy dostawał się do pracy):

K - Słuchaj, chyba jakiś frajer kupił te kamienie, bo ten gościu to gdzieś zawozi ciągnikiem.

Cóż, niewiele mnie to interesowało, ale dzień później pojechaliśmy znowu szukać kogoś, kto miałby na zbyciu takie kamyczki. Przejeżdżamy przez wieś rzeczonego Pana Rolnika. Patrzymy - wyjeżdża swoim traktorkiem z przyczepą (pustą) z lasu. Wjechaliśmy tam, skąd on wyjechał, a po przejechaniu kilkuset metrów naszym oczom ukazała się... Tak - ta sama sterta kamieni, za którą on chciał 700 zł/tonę, a które leżały teraz porozrzucane w nieładzie przy zagajniku. Te lasy są państwowe, więc składziku sobie Pan Rolnik raczej nie zrobił :)

Pan Rolnik wolał pozbyć się kamieni, niż je komuś oddać, czy nawet sprzedać za kilka złotych...

Mam tylko pytanie - gdzie mu się kalkulowało pakować te kamyry i przewozić do lasu?! :)

Wsi spokojna wsi wesoła

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 929 (987)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…