Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#55606

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Mały (dosłownie dwie półki) sklepik samoobsługowy na osiedlu.
Stoję przy kasie, przede mną [p]ani, ~60lat, kupuje cztery Warki.

Najwyraźniej wcześniej, kiedy mnie jeszcze nie było, pani wybierała inne piwa, bo [k]asjerka mówi do niej:
[k]: Ale te są droższe, niż tamte poprzednie, mówiłam, że Żywca dziś w promocji mamy.
[p]: A da mi pani spokój, ja nie będę dziesięć razy latać, ja nie stąd jestem. W ogóle jaki sklep tu drogi macie, nienormalne.
[k]: No przykro mi, nie my ustalamy ceny.
[p]: Nie, nie, a kto sobie kabzy napycha? Ceny takie, do kieszeni wszystko idzie.

Kasjerka się już nie odezwała, pani za piwa zapłaciła, wyszła bez pożegnania.
Sprzedawczyni jednak ciśnienie musiało podskoczyć, bo zaczęła kasować moją wodę mineralną i jogurt, rzucając je do tej części kasy, gdzie lądują skasowane produkty.
Na nieszczęście, jogurt został tak mocno ciśnięty, że wieczko się przerwało (pękło) i trochę jogurtu się wylało.
Sprzedawczyni, jak gdyby nigdy nic:
[k]: 4,20zł, pasowne, bo wydać nie mam.
[j]: Ten jogurt pękł, jak pani go rzuciła. Proszę, dwa trzydzieści za wodę.
[k]: Jak pękł? Jezu, dziurka taka mała, to musiało być, co pani wydziwia?
[j]: Ale pękł, kapiącego jogurtu nie wezmę. Innego też już nie chcę, tylko wodę.
[k]: Ale ja skasowałam już, paragon mam, nie mogę anulować, problem pani robi z jednej dziurki, stanie się coś pani? Zatruty się zrobił, czy opakowania pani zbiera?

Wyszłam bez słowa, bez zakupów, mimo, że pani krzyczała za mną, że "kto teraz zapłaci?".

I kto gorszy?

sklepy

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 906 (962)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…