Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#55675

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dość długa historia ostrzegam :)

Postanowiliśmy z narzeczonym w najbliższym czasie zamieszkać razem,wyprowadzić się z rodzinnego miasta i zacząć życie "na swoim". Rodzicielce mojego lubego najwidoczniej nie podoba się ten pomysł, bo na każdym kroku chwyta się różnych piekielnych metod, by ukochanego syna zatrzymać przy sobie.

Istotny wstęp do historii. Rodzicielka narzeczonego jest kobietą, która całe swoje życie pozwalała sobą manipulować. Robił to jej mąż, poźniej najmłodsze dzieci (młodsze rodzeństwo narzeczonego - szt.2). Wymuszanie na niej określonych zachowań krzykiem, wyzwiskami było na porządku dziennym. Od najmłodszych lat mój luby jako jedyny stawał w jej obronie, starał się jej tłumaczyć, że nie może na to pozwalać, że to w końcu ona musi postawić na swoim. Ona jako osoba słaba psychicznie, nie umiejąc sobie poradzić z sytuacja w jakiej jest, zaczęła sięgać po alkohol i przez to kochana rodzinka odwróciła się od niej, nie próbując nawet nawiazywać z nią kontaktu. Tylko mój luby wciąż stara się jej jakoś pomóc walczyć z nałogiem i wpsierać najlepiej jak tylko umie (zaraz po studiach wrócił do rodzinnego domu, by pomagać swojej mamie). Niby wszystko pięknie - matka wdzięczna synowi, stara się jakoś trzymać, pomagać mu i otacza matczyną miłościa, ale od kąd w jego życiu pojawiłam się ja, piekielnych sytuacji przybywa z dnia na dzień. Oto kilka z nich...

1.Codzienne (dosłownie) groźby, że popełni samobójstwo. Zawsze wtedy kiedy rozmawiamy o tym, że wraz z lubym mamy zamiar wyprowadzić się "na swoje", kiedy mamy gdzieś wyjść razem lub zwyczajnie - kiedy jesteśmy zajęci swoimi sprawami. Wymusza w ten sposób współczucie mojego lubego (co naprawdę go już meczy) i często rezygnuje z planów jakie mamy, by zając się mamą, która akurat ma gorszy dzień i zapłakana lamentuje, że opuścila ją najbliższa rodzina, że jest całkiem sama, a pomocy z nikąd, więc po co biedna ona ma żyć...

2.W domu mojej przyszłej teściwej (o zgrozo!), bardzo często w niewyjaśnionych okolicznościach ginie coś co należy do niej np. dowód odobisty, karta do bankomatu, biżuteria, pieniądze...winna temu jest zawsze jedna osoba - ja. A kto inny? Przecież nikogo poza mną, mój luby do domu nie przyprowadza, kochany syn napewno by nie wziął bez jej wiedzy, a ona taka biedna sama cały dzień sama w czterech ścianach i nikt do niej nie przychodzi...

3.Mamy z narzeczonym w zwyczaju piątkowe wieczory spedzać przed telewizorem, oglądając jakieś filmy. Taki banalny sposób na relaks po całym tygodniu pracy. Częściej takie mini maratony filmowe urządzamy u mnie, jednak czasem zmuszeni jesteśmy spędzać tak czas u niego (w jego pokoju) i to wiąże sie z kolejnymi piekielnościami mojej przyszłej teściowej... ta kobieta uwielbia nam umilać ten czas swoją osobą znajdująca się w silnym stanie nieważkości po ostro zakrapianej imprezie domagajac sie pieniędzy na piwo, ćwiartkę, cokolwiek...z racji tego, że oboje z narzeczonym jesteśmy zdania, że na chleb ok, ale na alkohol stanowczo "nie", wieczór kończy się ogromną awanturą, po raz enty oskarżaniem mnie o to, że ukradłam jej pieniądze z portfela (które zwyczajnie przepiła na imprezie), bo ona miala pieniadze, a już nawet na piwo nie ma. Jej numerem popisowym w takiej sytuacji jest rzycanie się po ścianach, na podlogę, rozbijanie naczyń i wszystkiego co się da, czemu towarzyszą krzyki i rozpaczliwe wołanie tak by sąsiedzi usłyszeli:
"Pomocy!!! Ta kur...mnie bije!!! Pomocy Ludzie!!! Synu czemu nic nie robisz?! Jak ty możesz pozwalać tej szm...tak traktować matke?! Ludzie dzwońcie na policję ona mnie zabie!!!" Na końcu tej jakże dramatycznej sceny, wybiega z mieszkania i z płaczem dobija sie do sąsiadów, gdzie żali się jak sie nad nią znęcam i manipuluję lubym by nie chciał jej obronić...

Jest tego dużo więcej, ale to może na kolejną historię :)rozumiem ze kobieta naprawde sie nacierpiała w życiu tego z całego serca nie zyczę nikomu a jej współczuję. Po co jednak niszczyć życie swojemu synowi i swojej przyszłej synowej? Po co próbować trzymać na siłe syna przy sobie i to jeszcze takimi sposobami? Oceńcie sami...

kochana mamusia

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 152 (270)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…