Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#55777

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opowieść http://piekielni.pl/55759 natchnęła mnie do podzielenia się swoim doświadczeniem, tyle że ze strażą miejską.

Jadę sobie spokojnie ścieżką rowerową, światła są, kask jest, ba, nawet kamizelka odblaskowa i lusterka boczne mam zainstalowane, jako że rower to mój jedyny środek transportu i często gęsto muszę nim po jezdni jechać (jeśli na ulicy jest do 50 km/h i nie ma ścieżki, muszę jechać jezdnią).

Droga mi dobrze znana, bo z pracy do domu, jadę więc na autopilocie, nawet specjalnie nie zwracając uwagi na to, co mijam, po prostu reaguję, a w głowie aktywnie rozmyślam nad problemami natury egzystencjalnej i marnością istnienia.

Nagle wyrywa mnie z transu gwizdek. Staję, mrugam, rozglądam się, witam się ze strażnikiem miejskim.

- Brywieczór, coś się stało?
- A dlaczego zjechała ze ścieżki rowerowej?

Przyznam, zdziwionam szczerze, ponieważ nawet nie zauważyłam, ze zjechałam, a w tym miejscu ścieżka jest prosta i wylana asfaltem, więc raczej z wygody sobie nie zjechałam. Rozglądam się ponownie i oto moim oczom ukazuje się przeszkoda, którą ominęłam skrętem na chodnik.

- Czyli rozumiem, że miałam przejechać po, czy pod radiowozem?

Po chwili zastanowienia, pan strażnik postanowił jednak nie obdarować mnie mandatem.

ścieżka rowerowa

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 678 (714)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…