zarchiwizowany
Skomentuj
(6)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Moja mama jest osobą widocznie niepełnosprawną i porusza się o kuli. Podróżując komunikacją miejską zwykle prosi kogoś o ustąpienie miejsca, bo w razie gwałtownego hamowania nie byłaby w stanie utrzymać równowagi. Zdarzyło jej się raz czy dwa upaść i poobijać, więc stara się usiąść nawet mając do pokonania jeden przystanek.
Kilka dni temu jechała metrem - jak wygląda metro w godzinach porannego szczytu chyba nikomu nie muszę opisywać. W każdym razie rodzicielka wtoczyła się do wagonika kolejki, jakaś dobra dusza podniosła się i ustąpiła miejsca. Mateczka z wdzięcznością pomalutku człapała się w stronę siedzenia i w tym momencie odepchnął ją jakiś jegomość, ciągnąc za sobą dziecko w wieku wczesnoszkolnym. Bo jest tłok i dziecko musi siedzieć. Paradoksalnie właśnie ten tłok sprawił, że rodzicielka nie upadła na cztery litery i nie uszkodziła sobie jeszcze bardziej kręgosłupa, bo ktoś ją złapał, ktoś inny ustąpił miejsca, ktoś spytał, czy aby na pewno wszystko w porządku. Jeszcze ktoś inny objechał przedsiębiorczego rodzica z góry na dół, że się nie godzi takie zachowanie i jaki przykład daje dziecku? Zaradny pan milczał dumnie i razem z dzieckiem wysiadł dwie stacje dalej, a mama do dziś zastanawia się, czy cała a sytuacja naprawdę się wydarzyła, bo poziom absurdu przekroczył jej zdolność pojmowania rzeczywistości.
Nie ogarniam.
Kilka dni temu jechała metrem - jak wygląda metro w godzinach porannego szczytu chyba nikomu nie muszę opisywać. W każdym razie rodzicielka wtoczyła się do wagonika kolejki, jakaś dobra dusza podniosła się i ustąpiła miejsca. Mateczka z wdzięcznością pomalutku człapała się w stronę siedzenia i w tym momencie odepchnął ją jakiś jegomość, ciągnąc za sobą dziecko w wieku wczesnoszkolnym. Bo jest tłok i dziecko musi siedzieć. Paradoksalnie właśnie ten tłok sprawił, że rodzicielka nie upadła na cztery litery i nie uszkodziła sobie jeszcze bardziej kręgosłupa, bo ktoś ją złapał, ktoś inny ustąpił miejsca, ktoś spytał, czy aby na pewno wszystko w porządku. Jeszcze ktoś inny objechał przedsiębiorczego rodzica z góry na dół, że się nie godzi takie zachowanie i jaki przykład daje dziecku? Zaradny pan milczał dumnie i razem z dzieckiem wysiadł dwie stacje dalej, a mama do dziś zastanawia się, czy cała a sytuacja naprawdę się wydarzyła, bo poziom absurdu przekroczył jej zdolność pojmowania rzeczywistości.
Nie ogarniam.
komunikacja_miejska
Ocena:
239
(319)
Komentarze