Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#55852

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
W piątek byłam w kinie, mała salka, raptem z pięć osób, bo premiera tego horroru była kilka tygodni temu i tylko niedobitki takie jak ja czy narzeczony oglądają.

Reklamy przeleciały, film się zaczyna, na dole słychać jakieś hałasy, jakaś dwójka nastolatków chce wejść mimo, że film już trwa.

Weszli.

Sala praktycznie pusta, ja i K. w ostatnim rzędzie, rząd przed nami pozostałe kilka osób.

Gdzie para chce spocząć? W ostatnim rzędzie. I nie, wcale na biletach tak nie mieli - dość głośno debatowali na schodach, czy iść niżej, gdzie mają miejsca, czy, skoro nikogo nie ma, to do góry, bo przecież stamtąd lepiej widać. Wybrali górę.

Jak już przeleźli, cały czas gadając, nadeptując nam na stopy, usiedli na fotelach centralnie obok nas.
Nie, nie jeden fotel dalej. Dzieliłam z dziewczyną podłokietnik.

Mija dziesięć minut, dziewczyna oznajmia "Misiowi" (na głos), że głodna jest. I Misiek po popcorn skoczył, przepychając się, nadeptując na stopy etc., wrócił, to samo.
Pięć minut później, Misiek ma skoczyć po colę.
Przepychanie, stopy etc.
Wraca, mija parę minut, dziewczyna całej sali oznajmia, że musi siku.
A że obcasiki ma, to jak mi nadepnęła na stopę w drodze powrotnej z kibelka, to się wydarłam, żeby na dupie usiadła i nie przeszkadzała.

Film leci, zaczynają się miziać, macać. Jestem pieprzoną oazą spokoju, odgłosy mlaskania olewam.

Pół godziny później Miśkowi chyba znudziło się mizianie, bo wyciągnął telefon i zaczął grać. Z włączonym dźwiękiem. Dając po oczach światełkami.

Ktoś niżej zaczął Miśka uciszać i albo, mówiąc kulturalnie, zaprzestać gry, albo won.

Misiek schował telefon.

Akcja filmu się rozkręciła na całego, wczułam się.
A tu panience dzwoni telefon.
Telefon zostaje wyciągnięty, dziewczyna piskliwym głosem zaczyna pokrzykiwać, dało się usłyszeć m.in: "nie twoja sprawa, gdzie jestem / odczep się / mama, w kinie jestem, przeszkadzasz mi / zamknij się / co cię obchodzi, o której wrócę / nie twój zasr#ny interes z kim / nie wtrącaj się".

Dziewczyna się rozłączyła i zaczęła Miśkowi streszczać jej przebieg (jakby głosu jej matki nie dało się usłyszeć z odległości kilometra).

Z dołu głosy słychać, żeby się zamknąć, że zero kultury.
Dziewczyna ma to w upudrowanym nosku najwyraźniej.

Narzeczony się wkurzył. Ja się wkurzyłam. Inni się wkurzyli. Ogólnie, stanęło na tym, że jeszcze jedno słowo i wypad dla obojga, więc japa w karton i cisza.

Ciszy nie było, ale co zrobić, jak do końca filmu 15 minut? Wywlec siłą? Przynajmniej rozmawiała potem szeptem.

A w ramach sprawiedliwości, schodząc ze schodów za nimi (oczywiście nie poczekali, aż my przejdziemy, tylko na chama się wciskali nam za plecami, byleby przejść jak najszybciej), jedna dziewczyna "niechcący" oblała paniusię colą. Praktycznie od stóp do głów.

Patrzeć nie chciałam, takiego, bądź co bądź gówniarskiego zachowania nie poprę, ale też nie wzgardzę, więc zmyliśmy się z K. po zakończeniu filmu i finału sytuacji nie znam.

kino

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 619 (705)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…