Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#56046

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia Dysfolid przypomniała mi 2 szkolne sytuacje od których zawrzała i dziś mi krew w żyłach.

Wiem, że dzieciaki są okrutne. Nie raz mi ktoś dogryzał, nawet czasem pobił. Bywa różnie. Jednak co innego obrywać samemu a co innego obrażać czyjąś rodzinę.
I o tym pierwsza moja opowieść.

Byłam to ja w gimnazjum, elitarnym, prywatnym, ba ! nawet katolickim prowadzonym przez siostrzyczki (ot wymysł rodzinki mimo że już wtedy byłam zadeklarowaną ateistką) mimo wszystko całokształtu nie wspominam źle.

Jednak jak co jakiś czas nadszedł czas wyborów samorządowych. Mój ojciec zdecydował się startować. No cóż jego decyzja mi nic do tego, nie lubię polityki i chciałam być jak najdalej od tej całej farsy.

Niestety farsa dopadła mnie.

Moi kochani koledzy ze szkoły pozrywali plakaty mojego ojca z połowy miasta i dosłownie WYTAPETOWALI nimi szkołę. Ze wszelkimi możliwymi wulgaryzmami, penisami, ryjkami i wszelkimi dziwactwami na jakie im ich małe mózgi pozwoliły.

Da się? Da.

Oczywiście dyrekcja kazała uprzątnąć i zamiotła sprawę pod dywan bo tatuś jednego z prowodyrów akcji wpłacił sporą sumkę na renowację budynku.


Sytuacja nr 2.

Już liceum, 2 klasa, czas wyborów Prezydenta Szkoły (brzmi dumnie).
Była Pani Prezydent tejże elitarnej szkoły w Krakowie, z Królem jako patronem (kto wie to wie o której mowa) miała już ustanowione kto ma być jej następcą. Może i miała ale mamy demokrację podobno.
Wybory zostały ustalone na dzień jakiegoś wyjścia całej szkoły, że ciężko było głosować. Byłam jedną z niewielu osób która jako przykładny obywatel zamiast po wycieczce lecieć do domu stwierdziła że zagłosuję.

Na miejscu okazało się że mimo że mnie nie było w szkole ZAGŁOSOWAŁAM !
Co prawda mój podpis nie miał nic wspólnego z moim pismem za to był bardzo podobny do reszty podpisów na liście.

Dyrektora już nie było ani nauczycieli, więc stwierdziłam że zgłoszę sprawę dnia następnego.

Nie chodziło mi tylko o wynik wyborów. Najgorsze było to że Pani Prezydent aspirowała do zostania politykiem, Pan V-ce Prezydent do zostania prawnikiem.... a podrabiali bezczelnie podpisy. Za to niezależnie na jakim szczeblu grozi więzienie ( z tego co pamiętam chyba 5 lat).

Tak więc udałam się w końcu do Dyrektora... no ok. Wezwał całą ekipę odpowiedzialną za wybory... nie było tylko jaśnie Pana V-ce. Pani Prezydent zagadywała Dyrektora dość długo tak że gdy w końcu udało mi się zaprowadzić go do kańciapy Samorządu V-ce kończył niszczenie papierów... W końcu były takie przepisy...

Najgorsze było to ze Dyrektor był zadowolony że nie musi się sprawą zajmować.

I powiedzcie mi proszę jak tu patrzeć w przyszłość jak rośnie nam taki kwiat?

ps. przepraszam że tak chaotycznie, ciśnienie mi skoczyło. i i tak nie będę czytać dyskusji która powstanie pod tymi opowieściami - przemyślenia zostawcie dla siebie.

szkoła

Skomentuj (60) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 53 (367)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…