#56146

O tym jak zostać zwyzywanym od najgorszych w 5 minut.

Kilka dni temu idąc przez miasto zobaczyłem płaczącego chłopca na środku chodnika. Krzyczał, wszędzie się rozglądał i wciąż przecierał oczy. Podszedłem chcąc mu pomóc i zapytałem czemu płacze. Ten strasznie się jąkając powiedział, że zgubił mamę. Zaraz po tym coś tam mówił że jest strasznie głodny i chce mu się siku. Pomyślałem chwilę i stwierdziłem, że skoro do mojego domu dojdziemy w 3-4 minuty to zabiorę go tam, nakarmię i zadzwonię na policję. Tak też zrobiłem. W czasie gdy mały jadł zadzwoniłem do kolegi pracującego na najbliższym komisariacie i przedstawiłem sprawę. Akurat się złożyło że matka chłopca właśnie teraz zgłasza zaginięcie dziecka. No to powiedziałem żeby przyjechali do mnie. Tak też się stało, po kilku minutach było u mnie 2 policjantów wraz z matką. Gdy tylko otworzyłem drzwi, zaczęło się... "Ty ch***, pedofilu, zboczeniec je****, mojego synka krzywdzi!" i tak przez chwilę, mimo tego że wciąż upominali ją policjanci. W końcu przestała, dzieciak do niej podbiegł. Jeden z mundurowych kucnął, uśmiechnął się do małego i spytał "czy ten pan zrobił ci coś złego". Chłopiec szybko pokiwał głową, powiedział nawet że dostał jeść i pić. Co na to mamusia? Że na bank w jedzeniu była trucizna, jakieś leki nasenne czy cokolwiek innego. Przecież na bank chciałem zabrać 5-letnie dziecko, wywieźć za granicę i sprzedać napalonym murzynom. Młody się uśmiechnął i rzekł do mamy " chodźmy do domu". Mama się trochę uspokoiła i zajęła dzieckiem a ja chwilę porozmawiałem z policjantem. Wyjaśniłem co i jak po czym podziękował i odeszli. Dzieciak na odchodne powiedział dziękuję. Prawdę mówiąc cieszyłem się że już poszedł. Miałem dość jego matki. Jak to jest, że za pomoc małemu dziecku człowiek zostaje obrażany itp.? Mój znajomy miał podobną sytuację więc to nie jedyny taki przypadek. Co z ludźmi jest nie tak?

miasto