Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#56391

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zawsze, odkąd pamiętam, chciałem mieć psa. Gdy byłem mały było ich pełno, jednak wszystkie zawsze kończyły tak samo - na jezdni, niezależnie od naszej poświęconej uwagi i czasu. W końcu rodzicie postanowili, że najlepszym wyjściem będzie danie sobie spokoju z posiadaniem zwierzaków.

Po 4, może 5 latach nadarzyła się okazja: pewna znajoma mamy, mieszkająca niedaleko jej pracy, wyjeżdżała do Anglii i poprosiła nas o zaopiekowanie się jej pekińczykiem. Zwierzak okazał się być czymś po prostu wspaniałym: mądry, energiczny, zawsze pragnący się bawić. Po przeprowadzce z miasta do naszej wsi na prawdę mu się spodobało, co wyrażał ciągłym bieganiem po okolicy. Z zapewnień znajomej wynikało, że ten pies to nie pożyczka, że po prostu zostanie u nas do końca. Naprawdę go polubiliśmy. Kupowaliśmy mu wszelkie niezbędne rzeczy, szczepiliśmy go, dbaliśmy o jego zdrowie. Wszystko zapowiadało się pięknie, gdy ta pani(nieco starsza) poprosiła wraz z jej wnuczkiem o odwiedziny pekińczyka. Oczywiście zgodziliśmy się, w końcu czemu nie. Po miłej rozmowie i przymuszonej zabawie z wyraźnie rozpieszczonym wnuczkiem emerytka poprosiła o ... zabranie psa, oczywiście tak tylko na tydzień, zanim się z nim na zawsze rozstanie. Dla nas był to jasny znak, no ale cóż było zrobić. Jak się można domyślić, piesek już został u kochanej pani, która, gdy nie miała co zrobić w wypadku wyjazdu, znalazła dla swojego pupila darmową, roczną opiekę.

Może powiecie, że trzeba było coś robić i tak dalej, ale ja i tak byłem młody, a rodzice postanowili nie mieszać się i komplikować sprawy(kto wie co później mogłaby taka staruszka rozgadać wokoło). Szkoda tylko, że powrót do kochanej babci zakończył się źle i dla samego psa: teraz siedzi cały czas w mieście w jej domu albo na tych kilku metrach kwadratowych jego powierzchni. Ile razy mama obok niego przechodzi, zaczyna strasznie wyć i automatycznie podbiega jak najbliżej. Zdarzyło się nawet, że pobiegł prosto do urzędu pocztowego, gdzie pracuje mama.

No i takim sposobem po raz kolejny wszyscy mamy dość zwierzaków, kto wie na ile tym razem.

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -3 (143)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…