Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#56436

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Historia będzie o piekielnym "kierowcy". Cudzysłów nie jest użyty przypadkowo.

Ostatniej niedzieli wieczorową porą wracałem sobie samochodem do domu. Prosta droga, dwa pasy, teren zabudowany i permanentne ograniczenie prędkości do 50km/h (moim zdaniem jak najbardziej słuszne). Jechałem sobie lewym pasem (prawy wygląda jak poligon testowy dla czołgów..), a przede mną przejście dla pieszych. Widzę, że zapala się żółte światło, więc spokojnie sobie zwalniam. Czasu miałem sporo, prędkość małą, więc nie było to jakieś szalone hamowanie. Światło żółte zmienia się w bardziej dojrzały kolor. Czekam sobie grzecznie. Na sygnalizatorze dla pieszych zapala się zielony ludzik. Wydawałoby się wszystko normalnie.

I w tym momencie wkracza piekielny pseudokierowca.
We wstecznym lusterku widzę, zbliżające się światła (po moim, lewym, pasie), które nagle zmieniają się w samochód mijający mnie po prawej stronie i przejeżdżający przez przejście dla pieszych o włos mijając starszego Pana, który wszedł już na jezdnie.

Przyznam szczerze, że zamurowało mnie i nadal tego nie rozumiem. Kierowca, który zrobił tak fantastyczny manewr nawet się nie zatrzymał, chociaż prawie potrącił pieszego. Po prostu pojechał dalej jakby ominięcie z prawej strony stojącego na środku prostej drogi pojazdu, zmiana pasa ruchu na ciągłej linii i przecięcie przejścia dla pieszych na czerwonym świetle, które paliło się już dobre 3, czy 4 sekundy, było czymś normalnym...

Żółto-złote renault clio na parczewskich blachach. Jeśli to czytasz chłopie to zrób przysługę sobie i innym, i wrzuć swoje prawko do niszczarki.

przejście dla pieszych

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 522 (598)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…