Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#56590

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Odkąd studiuję i mieszkam w Łodzi, średnio raz na miesiąc do mojego bloku przychodzą świadkowie Jehowy, którzy dzielnie krążą od drzwi do drzwi pytając wytrwale, czy aby ktoś nie zechce z nimi porozmawiać o Bogu. Zawsze przychodziła ta sama kobieta, która jest chyba jakimś Jehowym-dzielnicowy i jakiś jej "asystent". Dotychczas jedynie odmawiałem im rozmowy, ale te regularne wizyty zaczęły mnie męczyć. Gdy we wrześniu tego roku zapukali do mnie, grzecznie wyartykułowałem im, że naprawdę nie życzę sobie takich wizyt, bo mi to jest do szczęścia niepotrzebne, a oni tracą swój i mój czas.

W październiku znów słyszę dzwonek. Otwieram drzwi, a tam znowu ta sama kobieta, która z nieziemską wręcz serdecznością pyta, czy możemy chwilkę porozmawiać o Bogu. Nie powiem, wkurzyłem się, ale z natury jestem człowiekiem kulturalnym i trudno mnie wyprowadzić z równowagi. Uśmiechnąłem się więc i powiedziałem tej pani, żeby zapisała sobie w swoim magicznym zeszyciku, że w tym mieszkaniu mieszka wyjątkowo uparty osiołek, którego żadne rozmowy do niczego nie przekonają. Myślałem, że taka odmowa pół żartem-pół serio może poskutkuje... Oj, jakże się pomyliłem...

Listopad - słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram - ta sama pani dzielnicowa [PD] i jakiś facet [F].

PD - Dzień dobry, czy chciałby Pan z nami porozmawiać o Bogu?
Ja - Dzień dobry. Proszę Pani, dwa razy prosiłem Panią, żeby do mnie nie przychodzić.
F - Pomyśleliśmy, że może zmienił Pan zdanie. W końcu świat się zmienia.
Ja - Tak, była nawet taka piosenka "Nie mów nic, zabawa trwa, świat się kręci, a my z nim". Nie, proszę Pana, łatwiej Pan przeprogramuje mikrofalówkę na kosiarkę, niż zmieni mój światopogląd.
PD - Może jednak pozwoli Pan sobie zadać kilka pytań?

Ja już nie wytrzymałem. No przepraszam, ale dwa razy już prosiłem, żeby mi odpuścili. Nie lubię się powtarzać, a oni wyprowadzili mnie już z równowagi.

Ja - Najpierw ja Pani zadam pytanie.
PD - Słucham?
Ja - Przyjmijmy, że ma Pani dziecko, które leży w szpitalu i jego życie jest zagrożone. Uratować je może tylko transfuzja krwi. Zgodzi się Pani na ten zabieg?
W tym momencie Pani Dzielnicowa spojrzała na swojego asystenta i po chwili milczenia rzuciła:
PD - Zgodnie z naszą wiarą musiałabym odmówić.
Ja - W takim razie Pani jest nienormalna i powinna się leczyć!
PD - Słucham?
Ja - Pani jest nienormalna i powinna się przymusowo leczyć, czy mam powtórzyć trzeci raz?
F - Pan się chyba zapomina.
Ja - Nie, proszę Pana. Dla mnie ktoś, dla kogo wiara jest ważniejsza, niż zdrowie jego dziecka jest nienormalny i powinien być poddany przymusowemu leczeniu! Żegnam!

Pani Dzielnicowa zawinęła się ze swoim partnerem i poszli dalej.

Grudzień. Wracam z zakupów. Otwieram sobie drzwi (u nas trzeba albo wklepać kod, albo kluczem otworzyć) i widzę, jak idą w stronę bloku, w którym mieszkam. Ta sama Pani Dzielnicowa, ale asystent już inny. Zatrzasnąłem więc bezczelnie drzwi i idę do mieszkania. Bycie piekielnym chyba jednak czasem popłaca, bo blok cały obskoczyli, ale do mnie nie zapukali.

Świadkowie Jehowy

Skomentuj (88) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 572 (720)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…