Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#56644

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przez pewien czas pracowałam na rejestracji w przychodni kardiologicznej w dużym mieście. Więc zebrałam trochę historii. Dziś poruszę temat pacjentów uprzywilejowanych.

Ogólnie nic do nich nie mam, większość jest naprawdę normalna i kulturalna, jednak jak w każdej grupie trafią się piekielni o których dziś napiszę.
Jak pewnie niektórym wiadomo, istnieje grupa pacjentów zasłużonych, których obowiązują trochę inne zasady (kombatanci, honorowi dawcy itp.) Jednym z przywilejów jest brak kolejek do lekarzy w tym do specjalistów. Niektórzy niestety za dobrze z tego korzystają.

1) Starszy pan kombatant umawia się do lekarza na własna prośbę na godzinę 12. Przychodzi o 9 i zaczyna rozróbę. Awantura pod drzwiami, bo on jest kombatantem i on nie może stać w kolejce. Nie daje sobie wytłumaczyć że przecież ma na 12 i nie musiał tak wcześnie przychodzić. Grochem o ścianę... Wszedł po następnym pacjencie, niech sobie inni poczekają. Jemu się należy przyjęcie bez kolejki przed godziną przyjęcia, bo tak mu się przyszło.
Przy zapisaniu na 8, przychodzi o 11 i mówi że go godziny nie obowiązują, bo on jest kombatantem i wiadomo wchodzi bez kolejki.

2) Honorowy dawca, zawsze krzyczący od progu, że on jest honorowym dawcą i wiadomo... wchodzi bez kolejki nawet jak nie jest zapisany. Piekielne jest to, że bierze sobie terminy co ok 2 tyg - 1 mies (normalny termin co około 5 mies) i nie przychodzi, bo woli przyjść jak będzie mu wygodnie. Próbowałyśmy to ukrócić nie dając kolejnych terminów (do czasu wykorzystania/rezygnacji z obecnych), jednak pan napisał skargę do funduszu i wyszło, że pacjent może mieć tyle terminów ile chce i jak często chce, bo jest uprzywilejowany.

3) Tu akurat piekielna była rodzina pani.
Co zrobić żeby mieć wizyty u obleganego specjalisty kiedy się będzie chciało i to bezpłatnie? Jeśli macie w rodzinie osobę z grupy uprzywilejowanej, wmawiacie babci że ma np wysokie ciśnienie i musicie jechać do lekarza. W rejestracji mówicie, że babcia ma ciśnienie 180/120 i źle się czuje, była kombatantką itp. I wchodzicie bez kolejki. A przy okazji robicie wizytę dla siebie. Jeśli lekarz odmówi osobie towarzyszącej wizyty, złóżcie skargę do funduszu "źle się czułam i lekarz mnie nie przyjął" (dla podkreślenia dramatyzmu pomiń dawkę leku i jedz na SOR by cię zbadali). Drugi raz łapiduch nie podskoczy.
Piekielne jest głównie to, że starsza pani jest naprawdę miła i wnusia jej kiedyś zrobi krzywdę mówiąc, że umiera i trzeba jechać do lekarza. Nie chce wiedzieć ile się starsza pani przez nią strachu najadła.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 466 (514)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…