Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#56713

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Moja suczka zdechła dwa dni temu. Było to na prawdę ciężkie przeżycie, w końcu była ze mną 11 lat.Męczyła się strasznie, miała nowotwór w tak zaawansowanym stanie że nic się już nie dało zrobić. Przyszła się ze mną pożegnać, po czym na moich kolanach dokonała żywota zamykając oczy i oddając kilka głębokich oddechów... Płakałam chyba z całą dobę nie mogąc się uspokoić, a jak na to zareagowali moi "bliscy"?. No dla nich to był ubaw, żebym za zwierzęciem płakała. Brat śmiał się z moich łez, mówił że trzeba ją zakopać pod jakąś jabłonką żeby lepiej rosła, i że przynajmniej będzie czysty dywan. Wcześniej kiedy była chora też ciągle gadał że zaraz zdechnie, i mówił o nim już w czasie przeszłym. Moja matka wychowana na typowej wsi także nie zrozumiała mojego żalu. Mówiła że jestem głupia, bo to tylko pies. Dogryzała mi gdy tylko zapłakałam. Ubolewała nad tym, że jestem taka słaba psychicznie, i że śmiesznie się zachowuje, bo ona nawet na pogrzebach tak nie płakała jak ja teraz. Ja rozumiem że nie każdy traktuje zwierzęta jak przyjaciół, zwłaszcza ludzie odmiennie wychowani, w warunkach gdzie normalnym zjawiskiem jest zabijanie zwierząt czy trzymanie psa lub kota na podwórku. Ale sunia była moją jedyną przyjaciółką, koleżanki pojawiały się i znikały, moje dwa związki też się skończyły. Ona była stałą częścią mojego życia. Chciałabym uwrażliwić ludzi, którzy podchodzą do takich spraw z dystansem, by uszanowali uczucia innych, bo to na prawdę boli. A pies jest czasem więcej wart niż człowiek..

dom

Skomentuj (69) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 178 (438)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…