zarchiwizowany
Skomentuj
(18)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Od 6 lat mieszkamy wraz z mężem w naszej cudnej stolicy, jako jednak, że moi rodzice pochodzą z mniejszego miasta, w odwiedziny do nich najczęściej wybieram się pociągiem. Nie inaczej było w ten weekend, wizyta udana, mamusia uradowana jako, że spodziewam się dziecka. Piekielnie zrobiło się niestety dopiero w trakcie powrotu. Przewidując tłum w pociągu spowodowany niedzielnym popołudniem i falami studentów etc. wykupiłam wcześniej bilet z rezerwacją na miejsce siedzące. Pewna, że podróż minie mi spokojnie, wsiadam do pociągu i kieruję się w stronę mojego przedziału. Otwieram drzwi i widzę panią w wieku przypuszczam ok lat 50 czyli ani nie schorowaną ani w wieku wybitnie podeszłym, która siedzi na moim miejscu. Grzecznie informuję, że mam bilet z 'miejscówką' i że szanowna pani siedzi na moim miejscu. Reakcja kobietki przeszła jednak moje oczekiwania. Otóż usłyszałam, że jestem niewychowaną gówniarą, że starszym się miejsca ustępuje i że ona nie wstaje. Tłumaczę więc, że jestem w 7 miesiącu ciąży i raczej ciężko mi będzie stać na zatłoczonym korytarzu przez kilka godzin. Na nic się to zdało, bo przecież jak trochę postoję to nic się dzieciakowi nie stanie, a ja młoda jestem, ciąża to nie choroba i mogę stać. Nie dyskutując, wycofałam się na korytarz i postanowiłam poczekać na konduktora, którego dziwnym trafem (czyżby z powodu tłoku?) ani widu ani słychu.
Nie wspomnę nawet o tym, że nikt z pozostałych pasażerów nie zareagował w żaden sposób.
Nigdy nie lubiłam tego typu bab ale tym razem przekroczone zostały wszelkie granice.
Chyba zrezygnuję na jakiś czas z usług PKP dla własnego dobra.
Nie wspomnę nawet o tym, że nikt z pozostałych pasażerów nie zareagował w żaden sposób.
Nigdy nie lubiłam tego typu bab ale tym razem przekroczone zostały wszelkie granice.
Chyba zrezygnuję na jakiś czas z usług PKP dla własnego dobra.
pkp pociągi
Ocena:
68
(258)
Komentarze