Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#56854

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sporo ostatnio historii z kurierami, to i ja dodam swoje - jakoś na piekielnych trzeba zadebiutować.

1. Kurier bardzo wieczorny.

Był taki moment, że nie mogłem zamawiać prywatnych paczek na adres miejsca pracy. Taka tymczasowa polityka, z nią nie wygrasz. Zamówiłem jakąś pierdółkę, podałem adres miejsca zamieszkania (kwadrans jazdy samochodem z pracy w godzinach szczytu) i napisałem w komentarzu piękną prośbę, żeby kurier przedzwonił i się umówił. Pasuje mi każda godzina do 10 i od 14. Przez cztery pozostałe telefon na 15 minut przed sprowadzi mnie migiem pod blok po paczkę. Prosta sprawa - musi dać się załatwić.

Oczywiście nie zadziałało. Kurier przedzwonił o 13.
- ...bry. Jest pan w domu?
- Nie, o tej godzinie jestem w pracy.
- To ja zostawię paczkę u sąsiadów.
- Wolałbym nie, mogę za kwadrans być pod blokiem.
- Co pan sobie wyobraża?! Ja mam pracę do zrobienia! Nie mogę czekać!

No tak, a ja pracy nie mam. Powiedział, że paczka wraca na sortownię i tyle go słyszeli. Spokojna jego rozczochrana, paczka pilna nie była, mogła poczekać.

Wieczorem przedzwoniłem do firmy kurierskiej i spytałem czy mogę umówić się z kurierem na rano. Oczywiście mogłem i nie było problemu. W pracy mam być przed 10, więc do tej godziny kurier na pewno się zjawi, a z samego rana jeszcze przedzwoni, żeby potwierdzić. W to mi graj! - myślę sobie i z samego rana zrywam się z łóżka, oczekując przesyłki tak naprawdę nie wartej wczesnego wstawania.

Kurier oczywiście nie przyjechał, ba, nie przedzwonił nawet. Znowu odebrałem telefon po 13, tym razem z pretensjami, że mnie po raz kolejny nie ma w domu. Pytam się czemu nie był rano - coś mu wypadło. No tak, mnie nie wypadło, biedny klient mu pracę utrudnia, gdyby wszyscy byli bezrobotni, to byłoby mu dużo łatwiej dostać premię za rozwiezienie wszystkich przesyłek. Nic to - konstatacja mogła być tylko jedna - paczka wraca na sortownię.

Wieczorem znów dzwonię do centrali, rozmawiam chyba nawet z tą samą dziewczyną co wcześniej. Było jej głupio i obiecała "po cichu" zmienić opcję przesyłki na kuriera wieczornego, co niby jest dodatkowo płatne, ale ponieważ zawalił rano, to spróbujemy to jakoś załatwić. Super! Wstanę znowu rano, popędzę do pracy wcześniej niż zwykle, żeby przed 15 być w mieszkaniu i wyczekiwać naprawdę nie wartej takiego zachodu przesyłki (elastyczne godziny pracy, to czasami przekleństwo).

Ale nie zdążyłem, znowu telefon o 13 - inny pan jest pod domem i nie może się dodzwonić domofonem. "Ale ja jestem w pracy..." - wydukałem tylko będąc w ciężkim szoku, bo paczki miały nie być rozwożone przed 14 (ale to jeszcze nie ta "wieczorna" piekielność). Kurier tym razem na szczęście stanął na wysokości zadania i po zanotowaniu adresu mojego miejsca pracy i umówieniu się przed wejściem (żeby nie narobić problemów na recepcji) powiedział, że będzie za chwilę. I rzeczywiście był! Nie mogłem sobie na koniec odmówić i zapytałem:

- Ale jak to tak? paczka miała pojechać z wieczornym kurierem?
- Panie, bo ja jestem wieczorny, tylko dzisiaj szef kazał wyjechać o 9 rano, żeby wcześniej skończyć.

Moja żuchwa roztrzaskała płytkę chodnikową...

2. Arcy-ważna paczka zza oceanu.

Nie więcej jak dwa tygodnie później czekałem na bardzo ważną przesyłkę zza oceanu, która pośrednio przyczyniła się do takiego, a nie innego nicku jaki mam na tym portalu. Ubezpieczona na bardzo wysoką sumę, nadana super-duper priorytetem, oklejona taśmami i logami firm miała do mnie przyjść - a jakże! - kurierem wieczornym. Wiem o tym, bo sam wypełniałem formularz nadania. Można było sobie wybrać kuriera porannego, południowego, albo wieczornego - wszystko w ramach standardowego pakietu. Takie to luksusy panują za Atlantykiem.

Kurier przedzwonił o 9 rano. Konsensusu nie było, bo ja nie pozwoliłem zostawić przesyłki u sąsiadów, a on nie chciał poczekać kwadransa. Trudno się mówi, sprawa wagi życiowej, więc dzwonię na infolinię i pytam się co to za porządki, że paczka, która miała przyjść wieczorem, puka z samego rana do moich zamkniętych drzwi.

- Ale tutaj nie ma dopłaty do wieczornego! Trzeba dopłacić do kuriera wieczornego, a ja widzę, że tu dopłaty nie było!
- No ale widzi pani gdzie paczka była nadana, prawda? Tam nie dopłaca się do wyboru godziny dostarczenia, bo taka usługa jest w s t a n d a r d z i e - ostatnie słowa cedzę przez zęby, bo ciśnienie niebezpiecznie zaczęło mi skakać.
- No panie, jak panu tak w Ameryce naobiecywali, to niech panu w Ameryce dostarczają! To jest Polska, tu trzeba dopłacić!

Szczęka była na tyle mocno zaciśnięta, że nie udało jej się opaść ani na milimetr.

Sprawę załatwiłem koniec końców polubownie, pani zmieniła adres dostawy na położony blisko mojej pracy i kurier mi dowiózł przesyłkę na koniec dnia. Tylko dzwonienia było z tym co nie miara. Nawet szkoda mi biedaka, bo musiałem go wyciągnąć z herbatki od teściów (a jak się zwierzał, to teściową bardzo lubi)! Ale przesyłka doszła.

Młody byłem i głupi, to nie składałem skarg. Na szczęście potem zmądrzałem.

(Dla szczególnie ciekawskich: nie zgadzam się na zostawianie paczek sąsiadom, bo nawet z tymi najlepszymi miałem przeboje w podobnych przypadkach w przeszłości i nie chciałem znowu ryzykować stresu i nieprzyjemności).

kurierzy

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 404 (458)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…