Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#57552

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czasami się dziwię, że nie mówię klientom, że mają spie*dalać i dać mi spokój.

Podchodzi facet z dwójką dzieciaków i na pozór wygląda na normalnego ale był kiedyś taki typek z Austrii, który jako dziecko wyglądał na normalnego ale potem wymordował miliony ludzi w czasie wieloletniego konfliktu.

- Czy może pan tutaj do mnie podejśc?
- Tak oczywiście - odpowiadam i kieruję się do klienta
- Szukam dla dzieciaków gry na Kinecta żeby mogłby się na nim pobawić bo od miesiąca mają konsole ale gry, które były w zestawie już im się znudziły.
Proponuję mu Kinectimals lub Just Dance dla dziewczynki bo nie ma zbytniego wyboru dla takich szkrabów jeśli chodzi o gry po okresie świątecznym. Klient patrzy na mnie podejrzliwie jakbym właśnie zaoferował jego pociechom 5 gramów białego proszku i się pyta z wyczuwalną wyższością w głosie:
- A czy pan wie o czym są te gry? Bo zdaje mi się, że często sprzedawcy nie mają pojęcia o tym co oni sprzedają.
"Nie ku*wa, siedzę na dziale z grami za kare a moją prawdziwą pasją są szybkowary sprzedawane przez Klaudiusza i Gulczasa" sobie pomyślałem ale na moje szczęście się powstrzymałem bo klient widać z gatunku "Ja załatwię, że pan tu przestanie pracować". Kiedy udało mi się ochłonąć odpowiedziałem na spokojnie:
- Jestem graczem od dziecka proszę Pana i znam się na tym bardzo dobrze. Nie polecałbym panu złego tytułu.
Niestety nie udało mi się udobruchać klienta bo nadal gapił się na mnie jak Frodo na Sama, któremu Gollum podrzucił orkuszki ostatnich lembasów po czym rzucił wydychając powietrze ze zniecierpliwienia:
- No dobrze. A jakieś rajdy dla mnie pan znajdzie? Kiedyś grałem w serię Colin McRae, może uda się coś z tym stylu znaleźc? Wie pan nie tory tylko lasy, pola, łąki. Rozumie pan o czym mówię?
Już mu chciałem się spytać czy o nowej częśći Hobbita ale tego dnia wyjątkowo potrafiłem powstrzymać się od ciętych komentarzy w kierunku osoby, która wypowiadając się na temat mu zupełnie nieznany (ominąłem nudny fragment w którym mój dzisiejszy prześladowca mówi, że on od miesiąca dopiero wrócił do grania po kilkunastoletniej przerwie) stara się zrobić z kogoś zajmującego się sprzedażą gier, kompletnego debila.
- Tak rozumiem o czym pan mówi. W tym momencie mamy tylko jedną grę o tematyce typowo rajdowej, WRC 4.
Podchodzimy do miejsca z grą i podaję mu ją do ręki. Znowu widzę wzrok nieufnego klienta i czekam na kolejną obelgę ale zostałem zaskoczony.
- Dobra jest ta gra?
Szczerze tłumaczę, że grałem ostatnio w drugą część serii ale dobrze się przy niej bawiłem więc nie spodziewałbym się raczej gniotu tym bardziej, że oceny w serwisach zebrała całkiem niezłe. Niestety nasz Panicz Lord i Władca Wszechświata chce jednak grę wyścigową, która jest pewniakiem więc proponuję Forza Motorsport 4, która jest dodatkowo w bardzo atrakcyjnej cenie 69zł. Kręcenie nosem i pada pytanie o informację odnośnie sterowania Kinectem.
- Jak to jest? Można grać na Kinekcie?
- Tak jak najbardziej. Wyciągamy przed siebie ręce i sterujemy nimi tak jakbyśmy trzymali nimi kierownicę.
- Ale jak? Gdzie ja mam te ręce wyciągnąć?
- Przed siebie prosze Pana - gestem rąk pokazuje jak się trzyma kierownicę bo widocznie facet trzydziestokilkuletni nie widział nigdy koła do sterowania autem.
- No ale jak to ja mam wziać tego Kinecta w dłonie i go trzymać jak kierownicę?
Spoglądam na niego ze współczuciem bo nie chciałbym być na jego miejscu kiedy żona go wysyła po zakupy do sklepu i tłumacze jeszcze raz na czym polega "trzymanie rąk w powietrzu tak jakbyśmy mieli w nich kierownicę".
Na koniec dostaję jeszcze jeden cios:
- A tutaj widzę jest u was drogo. 69zł?
- A gdzie pan znajdzie taniej?
- W internecie jest za 60zł.
- A czy doliczył pan przesyłkę? 5-6zł minimum a wielu sprzedawców mocno przebija na wysyłce.
- No ale tam będę mieć taniej wtedy o te 3 złote.
No to idź i zamów przez internet ty cebulo jedna chciałoby się rzec ale udało mi się zebrać jedynie na skromne:
- To w takim razie niech pan kupi przez internet i zaoszczędzi.
Jeszcze później podszedł i się spytał o grę której nie mieliśmy ale on potem znalazł "podobną" (Kinect Sports i Minecraft?) i rzucił tylko do mnie:
- Pan chyba jednak nie wie co pan tutaj sprzedaje - po czym dodał specjalnie na głos - chodźcie dzieci poszukamy sami bo widać tutaj nie wiedzą nawet co mają na półkach.

Żerownia dla skner

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 202 (422)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…