O tym, jak ważne jest poprawne przekazywanie informacji...
Umówiłam się na regulację brwi. Gdy przyszłam do salonu, okazało się, że pani u której miałam mieć wizytę nie ma.
- Jak to nie ma? - spytałam.
- Wyszła sobie - poinformowano mnie. - Może pani czekać, aż wróci, albo od razu skontaktować się z panią "menażer" w celu zmiany terminu.
- Ale kiedy wróci?
- Ja nie wiem kiedy... Może w ogóle?
- A ktoś inny?
- No, ja mam klientkę, koleżanka też, jeśli poczeka pani czterdzieści minut...
Ciśnienie mi wtedy skoczyło. Jak to: wyszła sobie?! Co to ma w ogóle znaczyć, że ktoś "sobie wychodzi" z pracy? Wściekła wyszłam i od razu zadzwoniłam więc do pani manager, żeby powiedzieć jej, co o tym myślę.
A w rozmowie z "menażer" okazało się, że pani kosmetyczka - owszem - wyszła, prosto do pobliskiej przychodni, bo strasznie bolał ją bark. A nie informowano mnie o odwołaniu wizyty, bo obie panie na zmianie potwierdziły, że "ktoś się mną zajmie"...
Umówiłam się na regulację brwi. Gdy przyszłam do salonu, okazało się, że pani u której miałam mieć wizytę nie ma.
- Jak to nie ma? - spytałam.
- Wyszła sobie - poinformowano mnie. - Może pani czekać, aż wróci, albo od razu skontaktować się z panią "menażer" w celu zmiany terminu.
- Ale kiedy wróci?
- Ja nie wiem kiedy... Może w ogóle?
- A ktoś inny?
- No, ja mam klientkę, koleżanka też, jeśli poczeka pani czterdzieści minut...
Ciśnienie mi wtedy skoczyło. Jak to: wyszła sobie?! Co to ma w ogóle znaczyć, że ktoś "sobie wychodzi" z pracy? Wściekła wyszłam i od razu zadzwoniłam więc do pani manager, żeby powiedzieć jej, co o tym myślę.
A w rozmowie z "menażer" okazało się, że pani kosmetyczka - owszem - wyszła, prosto do pobliskiej przychodni, bo strasznie bolał ją bark. A nie informowano mnie o odwołaniu wizyty, bo obie panie na zmianie potwierdziły, że "ktoś się mną zajmie"...
uslugi
Ocena:
714
(842)
Komentarze