Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#57663

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Interesuję się makijażem. W żadnym wypadku nie jestem profesjonalistką, ale wychodzi mi to na tyle nieźle, że kilka razy koleżanki prosiły o wykonanie makijażu na specjalne okazje. Wśród nich była też Ona – bohaterka niniejszej opowieści.

Za pierwszym razem, 2 czy 3 lata temu, wpadła do mnie na gwałtu rety ją maluj, bo ślub siostry, ona w proszku, tragedia. Nie miała ze sobą kompletnie nic, a jak zapewne większość czytelniczek strony wie, dobranie koloru podkładu to nie lada osiągnięcie. Cudem trafiła, bo jest równie blada jak ja. Zaczęła wydziwiać. Ten podkład chce koniecznie (Dior ale raczej dla suchej skóry) a nie ten, który wybrałam (drogeryjny, ale bardzo dobry i bardziej odpowiedni do jej – mieszanej – cery). Paletę cieni do powiek wyjęłam MAC. Nooo, ostatecznie może być, ale ona Chanel nie pogardzi. I w tym tonie cały makijaż. Wyszła, nie proponując nawet czekolady za pomoc. Było to dla mnie dziwne, bo o ile nie oczekiwałam zapłaty, o tyle warknięcie „Dzięki!” pozostawiło pewien niedosyt.

Odezwała się dzisiaj, z pytaniem, czy nie pomalowałabym jej na bal karnawałowy. Odpowiedziałam, zgodnie z prawdą, że nie mieszkam już w rodzinnym mieście i w najbliższym czasie się nie wybieram. Zażartowałam, że brzuch już pod brodą i wojaże mi nie w głowie. No i się zaczęło. Jestem samolubną jędzą, bo nie pędzę na złamanie karku malować Jej Wysokości. Poza tym co ja plotę – ciąża nie choroba, „ten mój” może mnie przywieźć (no tak, to „raptem” 200 km) i w ogóle wymyślam problemy. Już z czystej złośliwości zapytałam czy przewiduje zwrot kosztów benzyny w obie strony z okazji takiego pogotowia kosmetycznego. „Tak na mnie liczyła! Taka ze mnie koleżanka!”

Ano taka, ale jakoś nie mam poczucia winy.

koleżanka

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 767 (867)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…