Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#57787

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ku przestrodze! Zapytajcie swoich bliskich, co by zrobili w takiej sytuacji...

Moja babcia mieszka w jednym jedynym bloku na końcu głównej ulicy małego miasta, w obrębie 400 metrów znajduje się jedynie stacja benzynowa, większy sklep i jakaś hurtownia.

Sylwester, godzina 17, babcia powoli szykuje się do wyjścia. Niedługo ma po nią przyjechać mój narzeczony i zawieźć do mojej mamy. Nagle ktoś puka do drzwi. Babcia podchodzi, patrzy przez wizjer, widzi jakiegoś mężczyznę. Chłop puka znowu, teraz już znacznie mocniej, jednocześnie krzycząc "otworzyć! policja!". Babcia tym razem już się odezwała i zapytała w jakiej sprawie. "Policjant" powiedział, że chodzi o sprawdzenie liczby lokatorów w bloku (?) i, że ma natychmiast otworzyć. Babcia nadal twardo, że nie otworzy, że ma pokazać nakaz, legitymację, cokolwiek. Na to on "otworzyć drzwi natychmiast, bo wyważę!". Babcia odeszła od drzwi i zadzwoniła na policję.

Facet się stracił (zniknął, odszedł, przepadł), przyjechała policja. Oni o żadnej akcji nie wiedzą, nikogo nie posyłali, to pewnie był jakiś żart. Obeszli blok i tyle ich było. Kiedy tylko wyszli, babcia zadzwoniła do nas i wszystko nam opowiedziała.

Żart? Naprawdę? Dorosły mężczyzna puka do drzwi starszej kobiety, mówiąc, że jest policjantem i grozi wyważeniem drzwi? Nie miał co prawda uniformu ani legitymacji, ale mógł mieć, choćby podrobioną. Wtedy podejrzewam, że babcia w końcu by otworzyła. A co by było potem, to aż nie chce mi się myśleć...

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 544 (666)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…