zarchiwizowany
Skomentuj
(32)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Pierwszy semestr studiów. Sesja. Fizyka. Przedmiot jak każdy inny. Materiał od prowadzącego na egzamin zawierał 70 +/- 5 zagadnień, każde wyglądało podobnie: definicja, wyprowadzenie wzoru i ewentualnie jakiś rysuneczek. Trochę tego było, ale nauczyć się trzeba. W dniu egzaminu całym rokiem stawiliśmy się pod audytorium, prowadzący przyszedł, więc co? Czas, START! Wyświetlone zostały pytania na rzutniku. Nagle można było usłyszeć jakieś pomrukiwania, szepty. Ktoś z sali odważył się zapytać:
[K]: Przepraszam, czy pytania są na pewno z zakresu materiału jaki mieliśmy, czyli z XYZ?
[P]rowadzący: Z XYZ? To Państwo nie przerabiali ABC? Ale to będziecie Państwo mieli na następnym semestrze przyda się Państwu! Łatwe pytania, więc same pozytywne powinny być.
Mimo naszych protestów egzamin trwał w najlepsze. Oczywiście nikt nie zdał. Aż dziwne, że nikt nie uczył się od razu zakresu semestru 2, nie? Przebieżka do dziekanatu, sprawa załatwiona, 2 termin szybciutko, 3 nawet się znalazł. A w kolejnym semestrze Szanowny Pan Profesor o dziwo siedział cichutko i pokornie :)
[K]: Przepraszam, czy pytania są na pewno z zakresu materiału jaki mieliśmy, czyli z XYZ?
[P]rowadzący: Z XYZ? To Państwo nie przerabiali ABC? Ale to będziecie Państwo mieli na następnym semestrze przyda się Państwu! Łatwe pytania, więc same pozytywne powinny być.
Mimo naszych protestów egzamin trwał w najlepsze. Oczywiście nikt nie zdał. Aż dziwne, że nikt nie uczył się od razu zakresu semestru 2, nie? Przebieżka do dziekanatu, sprawa załatwiona, 2 termin szybciutko, 3 nawet się znalazł. A w kolejnym semestrze Szanowny Pan Profesor o dziwo siedział cichutko i pokornie :)
studia
Ocena:
84
(268)
Komentarze