Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#58001

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Jestem w ciąży.
Z racji, że przytyłam ostatnio na tyle, że przestałam się mieścić w swoje spodnie, postanowiłam wybrać się na zakupy do sklepu z odzieżą ciążową. A co, niech i mnie i maluchowi będzie wygodnie.

W moim mieście jest jeden taki sklep, w galerii handlowej, specjalizujący się tylko w ubraniach ciążowych. Wybrałam się do niego po pracy. Do galerii weszłam około godziny 15:45.
Niestety, kiedy przyszłam, na drzwiach była zawieszona karteczka "zaraz wracam". Ok, rozumiem, pracownica też musi iść coś zjeść/siku/cokolwiek. Nie śpieszyło mi się, przeszłam się alejką, zrobiłam niewielkie zakupy spożywcze w galeriowym markecie spożywczym, pooglądałam wystawy, minęło jakieś 20 minut, wracam.
Karteczka "zaraz wracam" wisi nadal.
No dobra, przyjechałam specjalnie do tego jednego sklepu, więc usiadłam na ławeczce nieopodal (z widokiem na sklepowe drzwi) i czekam, w ramach zabicia nudy zadzwoniłam do przyjaciółki i plotkujemy.
A że mam darmowe minuty i z przyjaciółką długo nie rozmawiałam to nam zeszło.

Około godziny 16:30 pojawiła się pani, ukradkiem otworzyła sklep i weszła do środka. Nawet sobie zażartowałam z koleżanką, że kończymy powoli rozmowę, bo pani wreszcie jest, dam jej jeszcze chwilę na ogarnięcie się w sklepie i idę. Niestety nie zdążyłam się rozłączyć, bo pani wychyliła głowę ze sklepu, rozejrzała się na prawo i lewo i znów zamknęła drzwi. Tyle ją widziałam... O 16:45, czyli dokładnie po godzinie opuściłam galerię handlową, nie załatwiając kompletnie nic.

Po powrocie do domu wysłałam maila do sklepu z opisem sytuacji i sugestią, że kto jak kto, ale kobiety w ciąży nie zawsze mają siłę i ochotę i możliwości, żeby łaskawie czekać na otworzenie sklepu.
Spodnie zamówię chyba przez internet...

sklep ciążowy

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 700 (772)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…