zarchiwizowany
Skomentuj
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Czytam historie o szukaniu pracy i tak mi się przypomina...
Parę lat temu poszłam na swoje.. Młodość durna i chmurna. Nadszedł moment wysyłania setek CV, prawie pustego ;) Ma radość była niesamowita, gdy zostałam zaproszona na rozmowę. Stanowisko : asystentka szefowej. Brzmi super, dali szansę młodej i niedoświadczonej osobie, miałam nadzieję, że zdobędę super doświadczenie.
Upały były straszne, a ja wystrojona jak stróż w boże ciało, biała koszula, piękne,acz niewygodne pantofelki.. szczyt elegancji :)
Mały biurowiec w centrum miasta, bardzo elegancki. Gdy weszłam, miła asystentka zaprosiła mnie do pokoju, podała sok i dokumenty do wypełnienia. Po paru minutach zaprosiła mnie do pokoju oznaczonym tabliczką "Dyrektor".
Wewnątrz czekała elegancka Pani, w domyśle szefowa i młody mężczyzna w garniturze. Rozmowa była bardzo miła, na poziomie. Czułam się jak w innym świecie. Choć nie było rozmowy o obowiązkach związanych z pracą, bardziej była ona o mnie i moich predyspozycjach personalnych.
Dowiedziałam się,że wypełnione dokumenty są do umowy (nawet padło magiczne słowo Umowa o Pracę). Poproszono mnie do pokoju obok. Dodano, że wieczorem dostanę umowę do podpisania.
W kolejnym pokoiku było ściśniętych ok. 15 osób. Ubranych różnie.. Od garniturów po zwykłe japonki i t-shirty. No ok...
Po chwili weszła ONA. Kobieta +/- 60 lat, w pomalowanych na czerwono włosach, z odrostami, zielonej bluzce lepiącej się od potu, rybaczkach i klapkach.. Kazała wszystkim iść za nią. Wyprowadziła nas na ulicę. Tu wszyscy się zatrzymali, nie wiedząc o co chodzi. Na co ONA stwierdziła, że obejrzymy ją przy pracy... i jedziemy do najmniej przyjemnej dzielnicy w naszym mieście. W tym momencie wszyscy zrozumieli... akwizycja. Mniej-więcej połowa osób się ulotniła.. Jeszcze wtedy nie wiedziałam co znaczy to magiczne słowo. Ja dotarłam do przystanku, nim udało mi się z niej wyciągnąć o co kaman. Gdy zrozumiałam, byłam w szoku...
Ot, takie pierwsze zetknięcie z rynkiem pracy ;)
Od tamtej pory nauczyłam się szybciej wyciągać o co chodzi w danej pracy i szybciej sie ewakuować.
Najgorsze jest oszustwo i tracenie czasu kandydatów jak i samych firm na takie przekręty.
Parę lat temu poszłam na swoje.. Młodość durna i chmurna. Nadszedł moment wysyłania setek CV, prawie pustego ;) Ma radość była niesamowita, gdy zostałam zaproszona na rozmowę. Stanowisko : asystentka szefowej. Brzmi super, dali szansę młodej i niedoświadczonej osobie, miałam nadzieję, że zdobędę super doświadczenie.
Upały były straszne, a ja wystrojona jak stróż w boże ciało, biała koszula, piękne,acz niewygodne pantofelki.. szczyt elegancji :)
Mały biurowiec w centrum miasta, bardzo elegancki. Gdy weszłam, miła asystentka zaprosiła mnie do pokoju, podała sok i dokumenty do wypełnienia. Po paru minutach zaprosiła mnie do pokoju oznaczonym tabliczką "Dyrektor".
Wewnątrz czekała elegancka Pani, w domyśle szefowa i młody mężczyzna w garniturze. Rozmowa była bardzo miła, na poziomie. Czułam się jak w innym świecie. Choć nie było rozmowy o obowiązkach związanych z pracą, bardziej była ona o mnie i moich predyspozycjach personalnych.
Dowiedziałam się,że wypełnione dokumenty są do umowy (nawet padło magiczne słowo Umowa o Pracę). Poproszono mnie do pokoju obok. Dodano, że wieczorem dostanę umowę do podpisania.
W kolejnym pokoiku było ściśniętych ok. 15 osób. Ubranych różnie.. Od garniturów po zwykłe japonki i t-shirty. No ok...
Po chwili weszła ONA. Kobieta +/- 60 lat, w pomalowanych na czerwono włosach, z odrostami, zielonej bluzce lepiącej się od potu, rybaczkach i klapkach.. Kazała wszystkim iść za nią. Wyprowadziła nas na ulicę. Tu wszyscy się zatrzymali, nie wiedząc o co chodzi. Na co ONA stwierdziła, że obejrzymy ją przy pracy... i jedziemy do najmniej przyjemnej dzielnicy w naszym mieście. W tym momencie wszyscy zrozumieli... akwizycja. Mniej-więcej połowa osób się ulotniła.. Jeszcze wtedy nie wiedziałam co znaczy to magiczne słowo. Ja dotarłam do przystanku, nim udało mi się z niej wyciągnąć o co kaman. Gdy zrozumiałam, byłam w szoku...
Ot, takie pierwsze zetknięcie z rynkiem pracy ;)
Od tamtej pory nauczyłam się szybciej wyciągać o co chodzi w danej pracy i szybciej sie ewakuować.
Najgorsze jest oszustwo i tracenie czasu kandydatów jak i samych firm na takie przekręty.
praca
Ocena:
132
(214)
Komentarze