Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#58007

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja matula pracuje jako nauczycielka w szkole zawodowej, w której są dwie klasy technikum - w tej i ja się uczę a rodzicielka jest wychowawcą tejże klasy.

Obecnie jestem w pierwszej klasie. Wiadomo - nowi ludzie, nowe przyjaźnie itp. Wszystko super. Klasa podzieliła się na swoje paczki. Każdy ze swoimi i zero jakiś zbędnych komentarzy co by miało na celu wzajemne wydrapywanie oczu. Trafiła się jednak dziewczyna - nazwijmy ją [M]Monika, która była odizolowana od klasowej społeczności. Na początku owszem 'zaprzyjaźniła' się jednak owa przyjaciółka zrezygnowała i odeszła ze szkoły. Przez ponad 3 miesiące Monika nie rozmawiała z nikim. Na lekcji nie odzywała się, chyba że musiała. Samotność jej chyba zaczęła przeszkadzać, ponieważ postanowiła (jak się później okazało) niestety dołączyć do naszej paczki. No nic. Wszystko niby okej. Nie traktowaliśmy jej jakoś wyjątkowo - my miałyśmy już swoje tematy, plany a ona była takim 'bonusem', który dosiadał się zawsze do nas i ni z owego przysłuchiwał się naszym rozmowom i jak było coś śmiesznego to się zaśmiał. Niby wkurzające zachowanie, ale nie mówiliśmy o niczym czego nie mogła by wiedzieć. I tak mijały tygodnie, dziewczyna od czasu do czasu się odezwała, coś ponarzekała - jak to bywa.

Niestety z czasem Monika chyba zapominała o kąpieli, ponieważ naprawdę nieprzyjemny zapach można było poczuć jak się w jej okolicy usiadło. Na początku pomyślałyśmy - ot może nie zdążyła bo dojeżdża z poza miasta, a może nie miała jak - zatykaliśmy niewidocznie nosy i jakoś leciało. Jednakże zapach nasilał się i nie był to tylko brzydki zapach potu, ale niezmienionej bielizny, damskie sprawy miesiączkowe. Nie dało się wytrzymać. No nic - trzeba coś z tym zrobić. Pierwsze co nam wpadło do głowy - idziemy z tym do mojej mamy. Jako wychowawca, weźmie ją po lekcji, zasugeruje coś - jednak rodzicielka uznała, żebyśmy to MY najpierw z nią porozmawiały, jeśli to się nie zmieni - ona się wtrąci. Akurat był piątek, to uznałyśmy, że poczekamy do poniedziałku.
Piękny grudniowy poniedziałek, za tydzień wigilia - wszyscy w znakomitych humorach siedzimy na pierwszej lekcji - wszystko super hiper mega a tu do klasy wpada Monika i ... siada ze mną w ostatniej ławce. Pomimo iż pogoda była piękna - to wszystkie okna pouchylane a te koło nas na oścież otwarte poczułyśmy jej smrodek. No to co? Jedziemy. Dziewczyny z ławki przed odwróciły się do nas i ni stąd zaczęłyśmy tematy a to nowych perfum, mydła, szamponu, podpasek. Wiecie, może dziewczyna rozumna - domyśli się a przy okazji jej nie urazimy. O my naiwne! Dziewczyna ani razu się nie odezwała, więc zapytałyśmy ją - jakie ona lubi dezodoranty/perfumy? Monika spojrzała na nas i bezwstydnie powiedziała, że w życiu nie używała żadnych 'pachnideł' bo to strata pieniędzy. Nie chcąc jej speszyć zapytaliśmy się w takim razie - to może powiesz nam co robisz, że masz takie zdrowe włosy? [M] - Kąpię się 2 razy w miesiącu - skóra się natłuszcza i włosy są odżywione.
Zamurowało nas. Uznałyśmy, że nic nie wskóramy i równo z dzwonkiem dreptamy do pokoju po matulę. Opowiadamy jej co i jak, ona tak samo zszokowana jak my - ale coś trzeba zrobić ponieważ coraz więcej osób skarży się na nieprzyjemny odorek.
Jeszcze tego samego dnia odbyła się owa rozmowa. Tego dnia wiedziałam tylko tyle, że nie polegało to na sugestiach i podpuszczeniach tylko prosto z mostu w delikatny sposób.
We wtorek Monika przychodzi pachnąca, z czystą buźką - zmienioną bielizną. Myślimy, ot może podziałało. I leciało, tak do wczoraj a tu od Moniki znów zaczyna brzydko pachnieć. No to co? Znów rozmowa z wychowawcą - tym razem dziewczyna nic nie mówiła tylko słuchała i poszła do domu.
Sytuacja z dzisiaj. Do szkoły przychodzi [TM] - Tato Moniki. Wybrał moment, że mieliśmy godzinę wychowawczą,
wchodzi i nie przejmując się tym że wszyscy słuchają mówi a raczej wydziera się:
[TM]- CO PANI POWIEDZIAŁA MOJEJ CÓRCE, ŻE PRZEZ PONAD MIESIĄC 50ZŁ WIĘCEJ NA LICZNIKU WODY?
[MW] MAMA/WYCHOWAWCZYNI - MOŻE WYJDZIEMY Z SALI I POROZMAWIAMY NA SPOKOJNIE?
[TM] - NIGDZIE NIE BĘDĘ KU*WA WYCHODZIŁ. DZIECKO MYŁO SIĘ WYSTARCZAJĄCO CZĘSTO A I RACHUNEK BYŁ MNIEJSZY.


Po tych słowach dziewczynę wyprowadził za szmaty z sali. Przez okno tylko widzieliśmy jak uderzył ją w samochodzie w twarz i się na nią darł.

Matula tego nie zostawi. Sprawą zajęła się dyrekcja.

szkoła

Skomentuj (55) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 378 (540)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…