zarchiwizowany
Skomentuj
(32)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Kolejna historyjka o moich sąsiadach.
Może nie piekielna, bardziej śmieszna, może się wydawać wyciągnięta z kabaretu.
W związku z niepłaceniem rachunków, moim milusińskim odcięto prąd. Przyjechał pan elektryk i sciągnął licznik( czy jak to tam się nazywa).
Od tego momentu, członkowie rodu pomykali po wiosce w systemie " cichociemnym" , czyli takim by nikt ich nie widział.
Wiadomo, w małych wsiach wieści szybko się rozchodzą, myśleliśmy że może się wstydzą.
Ale... moja mama twierdziła, że słyszy jak u nich pralka "chodzi".
Tata, wracając wieczorem ze sklepu, zauważył palące się światło w ich największym pokoju i grający telewizor.
Albo skombinowali jakiś agregad, albo pozamieniali wszystkie sprzęty AGD z zasilanych energią elektryczną na takie na baterie. Lub bezczelnie podłączyli się do nas.
Postanowiliśmy przeprowadzić eksperyment.
Jednego wieczoru, ojciec wyłączył korki a ja poszłam sprawdzić rezultaty. Światełko w oknie piekielnych się paliło.
Nasze podejżenia wzbudziło też to, że drzwi od ich mieszkania cały czas pozostawały zamknięte. Nie otwierali listonoszowi, pani z opieki społecznej, panu z elektrowni, reszcie kompanów...
Wrota Meliny rozwierały się dopiero po wystukaniu odpowiedniego hasła.
Po pięciu miesiącach, z winy nieuważnego strażnika, całe zamieszanie zostało wyjaśnione.
Ekipie z elektrowni udało się wejść do środka.
Postaram wyjaśnić to logicznie.
Podczas operacji wyjmowania licznika, pozostawiono wystające kable. Oczywiście zostały zaplombowane, ale cóż to za przeszkoda, dla takich " magów" jak oni? Wytargali jakiś stary licznik ze złomowiska, dali na miejsce tamtego i impreza trwała dalej.
Jednak elektrownia nie lubi jak się robi ją w balona i prawie od razu zauważyli nielegalny pobór prądu.
Dostali natychmiastowy nakaz zapłaty zaległych rachunków i karę, jak ludziska twierdzą parę tysięcy złotych. I zarekwirowali lewy licznik.
Może nie piekielna, bardziej śmieszna, może się wydawać wyciągnięta z kabaretu.
W związku z niepłaceniem rachunków, moim milusińskim odcięto prąd. Przyjechał pan elektryk i sciągnął licznik( czy jak to tam się nazywa).
Od tego momentu, członkowie rodu pomykali po wiosce w systemie " cichociemnym" , czyli takim by nikt ich nie widział.
Wiadomo, w małych wsiach wieści szybko się rozchodzą, myśleliśmy że może się wstydzą.
Ale... moja mama twierdziła, że słyszy jak u nich pralka "chodzi".
Tata, wracając wieczorem ze sklepu, zauważył palące się światło w ich największym pokoju i grający telewizor.
Albo skombinowali jakiś agregad, albo pozamieniali wszystkie sprzęty AGD z zasilanych energią elektryczną na takie na baterie. Lub bezczelnie podłączyli się do nas.
Postanowiliśmy przeprowadzić eksperyment.
Jednego wieczoru, ojciec wyłączył korki a ja poszłam sprawdzić rezultaty. Światełko w oknie piekielnych się paliło.
Nasze podejżenia wzbudziło też to, że drzwi od ich mieszkania cały czas pozostawały zamknięte. Nie otwierali listonoszowi, pani z opieki społecznej, panu z elektrowni, reszcie kompanów...
Wrota Meliny rozwierały się dopiero po wystukaniu odpowiedniego hasła.
Po pięciu miesiącach, z winy nieuważnego strażnika, całe zamieszanie zostało wyjaśnione.
Ekipie z elektrowni udało się wejść do środka.
Postaram wyjaśnić to logicznie.
Podczas operacji wyjmowania licznika, pozostawiono wystające kable. Oczywiście zostały zaplombowane, ale cóż to za przeszkoda, dla takich " magów" jak oni? Wytargali jakiś stary licznik ze złomowiska, dali na miejsce tamtego i impreza trwała dalej.
Jednak elektrownia nie lubi jak się robi ją w balona i prawie od razu zauważyli nielegalny pobór prądu.
Dostali natychmiastowy nakaz zapłaty zaległych rachunków i karę, jak ludziska twierdzą parę tysięcy złotych. I zarekwirowali lewy licznik.
wioska koło Hogwardu
Ocena:
163
(329)
Komentarze