Prywatne renomowane przedszkole (nie tanie), podobno ze świetną opinią. Dziecko przed przyjęciem podlega rozmowie z psychologiem, rodzice również, wypełnia się całą masę papierów, podpisuje wielostronicowy regulamin - wszystko niby pięknie ale ...
Dziecko w/w papierach miało napisane, że cierpi na alergię pokarmową wraz z informacją, że się leczy i z listą produktów, które nie mogę być dziecku podawane. I co? I 3 dni po przyjęciu dziecka do przedszkola, telefon do matki, że dziecko jest chore i trzeba je jak najszybciej (czyt. natychmiast) odebrać. Co widzi matka na miejscu?, Ano typowe i znane jej objawy - napuchnięte wargi, pokrzywkę i wymiotującego dzieciaka. Nie wdając się w dyskusję, matka zabiera dzieciaka i pędem do lekarza tym bardziej, że dziecko zaczyna się dusić.
Co się okazało, że mimo zatwierdzonej listy "produktów zabronionych" dziecko dostało w posiłku cały koktajl alergenów co poskutkowało pojawieniem się dodatkowo skurczem oskrzeli i dusznościami. Co na to Dyrektorka przedszkola - nie widzi w tym żadnej winy podległej jej placówki, a w ogóle to dziecka w takim stanie to nie należy do przedszkola posyłać - tylko nie widziała problemu jak przed przyjęciem była informowana o alergii pokarmowej dziecka i podpisała się pod listą produktów, które dziecko nie może spożywać.
Ciekaw jestem jak się będzie tłumaczyła przed prokuraturą, bo za namową lekarza rodzice postanowili powyższą również poinformować.
Dziecko w/w papierach miało napisane, że cierpi na alergię pokarmową wraz z informacją, że się leczy i z listą produktów, które nie mogę być dziecku podawane. I co? I 3 dni po przyjęciu dziecka do przedszkola, telefon do matki, że dziecko jest chore i trzeba je jak najszybciej (czyt. natychmiast) odebrać. Co widzi matka na miejscu?, Ano typowe i znane jej objawy - napuchnięte wargi, pokrzywkę i wymiotującego dzieciaka. Nie wdając się w dyskusję, matka zabiera dzieciaka i pędem do lekarza tym bardziej, że dziecko zaczyna się dusić.
Co się okazało, że mimo zatwierdzonej listy "produktów zabronionych" dziecko dostało w posiłku cały koktajl alergenów co poskutkowało pojawieniem się dodatkowo skurczem oskrzeli i dusznościami. Co na to Dyrektorka przedszkola - nie widzi w tym żadnej winy podległej jej placówki, a w ogóle to dziecka w takim stanie to nie należy do przedszkola posyłać - tylko nie widziała problemu jak przed przyjęciem była informowana o alergii pokarmowej dziecka i podpisała się pod listą produktów, które dziecko nie może spożywać.
Ciekaw jestem jak się będzie tłumaczyła przed prokuraturą, bo za namową lekarza rodzice postanowili powyższą również poinformować.
Przedszkole
Ocena:
1014
(1074)
Komentarze