zarchiwizowany
Skomentuj
(5)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historyjka zasłyszana, z drugiej ręki (za autentyczność głowy sobie nie dam uciąć, choć ja uwierzyłam).
Mój luby pracował w firmie która zatrudniała wielu kierowców, zazwyczaj byli to tir-owcy. Był wśród nich jeden, znany z tego że jest strasznym cholerykiem i człowiekiem wulgarnym (jak to mój luby mawia, granatem od k*rwy oderwany), choć raczej w znanym gronie, tzn. dla obcych mimo wszystko uprzejmy. Pan choleryk razem z kolegą (drugim kierowcą od którego mój luby historię usłyszał) jechali po ciężarówkę, we dwóch, bo jeden wsiada do ciężarówki, a drugi wraca do bazy osobówką którą jechali.
Jak to rano bywa, kiedy z przedmieść jedzie się w głąb miasta, panowie stanęli w korku. Jadą 2 metry, stają, jadą, stają… ot, monotonia, aż tu nagle: łup! Ktoś im wjeżdża w zad. Pan choleryk od razu zdenerwowany rzuca tekstem, że pewnie jakaś baba się malowała przed lusterkiem, wysiada żeby zobaczyć co się stało i jakie mają straty.
Po chwili drugi kierowca słyszy najbardziej obraźliwą i ostrą wiązankę wściekłego pana choleryka. Zdziwiony, bo jednak w stosunku do kogoś obcego, wysiada żeby zobaczyć o co chodzi ew. odciągnąć kolegę.
Obrazek zastany: pan choleryk drze się na panią. Pani płacze i przeprasza. Pani trzyma w ręku szminkę i przez pół policzka ma piękną szminkową kreskę powstałą w momencie zderzenia :D
Tak, pani faktycznie malowała się przed lusterkiem, sądząc że w korku nic się nie stanie.
Kiedy już wszyscy się w miarę uspokoili, pan choleryk podobno nawet przeprosił panią za wiązankę, ale zastany widok po prostu go wyprowadził z równowagi ;)
Stereotypy, ach, stereotypy :D
Mój luby pracował w firmie która zatrudniała wielu kierowców, zazwyczaj byli to tir-owcy. Był wśród nich jeden, znany z tego że jest strasznym cholerykiem i człowiekiem wulgarnym (jak to mój luby mawia, granatem od k*rwy oderwany), choć raczej w znanym gronie, tzn. dla obcych mimo wszystko uprzejmy. Pan choleryk razem z kolegą (drugim kierowcą od którego mój luby historię usłyszał) jechali po ciężarówkę, we dwóch, bo jeden wsiada do ciężarówki, a drugi wraca do bazy osobówką którą jechali.
Jak to rano bywa, kiedy z przedmieść jedzie się w głąb miasta, panowie stanęli w korku. Jadą 2 metry, stają, jadą, stają… ot, monotonia, aż tu nagle: łup! Ktoś im wjeżdża w zad. Pan choleryk od razu zdenerwowany rzuca tekstem, że pewnie jakaś baba się malowała przed lusterkiem, wysiada żeby zobaczyć co się stało i jakie mają straty.
Po chwili drugi kierowca słyszy najbardziej obraźliwą i ostrą wiązankę wściekłego pana choleryka. Zdziwiony, bo jednak w stosunku do kogoś obcego, wysiada żeby zobaczyć o co chodzi ew. odciągnąć kolegę.
Obrazek zastany: pan choleryk drze się na panią. Pani płacze i przeprasza. Pani trzyma w ręku szminkę i przez pół policzka ma piękną szminkową kreskę powstałą w momencie zderzenia :D
Tak, pani faktycznie malowała się przed lusterkiem, sądząc że w korku nic się nie stanie.
Kiedy już wszyscy się w miarę uspokoili, pan choleryk podobno nawet przeprosił panią za wiązankę, ale zastany widok po prostu go wyprowadził z równowagi ;)
Stereotypy, ach, stereotypy :D
z drogi
Ocena:
174
(324)
Komentarze