Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#58425

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkam w małej wiosce w południowej Polsce. Totalny koniec świata, totalne odludzie. Nikt tu nie zagląda. Większość mieszkańców to raczej niziny społeczne. Ale cóż. Mój dom oddalony jest od samej wioski jakieś 400, może 500 metrów. Na około żadnego sąsiedztwa prócz sadu, pola i wielu suchych traw.

Wioska ta znana jest głowienie z podpaleń, Jest tu widocznie banda piromanów. Patrząc po czasie podpaleń (ferie, wakacje, weekendy) to jakieś dzieciaki.
Nie inaczej było w czasie tegorocznych ferii. Paliło się codziennie. Dzisiaj jednak pożar był wyjątkowo duży i stosunkowo blisko mojego domu, koło 100m góra. Szybka decyzja - dzwonię na straż.

Najbliższe OSP z reguły dojeżdża w jakieś 5 minut. Tym razem pierwszy samochód pojawił się po 20 minutach. Później przyjechały kolejne.
Zastanawiałam się czemu tak długo, więc dzwoniłam do znajomego z najbliższej jednostki.
Jak się okazało oni nie wyjechali. Dlaczego? Ponieważ ich nie zawiadomiono, chociaż powinno. (Dla niewiedzących - każde OSP na swój "teren" na który oni powinni być wzywani, a dopiero potem przy większych sprawach PSP lub inne jednostki OSP..)

A dlaczego nie zostali powiadomieni? Ponieważ dyspozytorem był człowiek, który należy do jednostki z która ta "moja najbliższa" konkuruje o status najlepiej działającej (patrz: najwięcej wyjazdów). Więc gościu igrając sobie z losem, nie wzywa tych co powinien, by poprawić swoim statystki.

Pisano już wiele skarg do PSP na niego. Jednak dalej pracuje, bo ma rodzinę w dowództwie...
Co mogę zrobić by zmienić tą sytuację?
Czuję się zagrożona gdy wiem, że ogień jest blisko mojego domu a gościu załatwia w ten sposób własne interesy...

straż pożarna wioska

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 514 (602)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…