Jestem katoliczką, jednakże niektóre sytuacje, związane z zachowaniami księży, sprawiają, że włos mi się na głowie jeży.
Pewnej pięknej niedzieli pracowałam sobie w sklepie (niestety, nie mój wybór, tylko szefa). Oczywiście wolałabym nie pracować tego dnia, no ale wiadomo jak jest.
Wtem do sklepu wchodzi pewien człowiek. Już od progu można rozpoznać czym się trudni, gdyż przywitał mnie takimi o to słowami:
"A co wy w niedzielę pracujecie?!"
Z rozmachu odpowiedziałam
"A co wy w niedzielę kupujecie?"
Był to ksiądz z obcej parafii, dlatego nie poznałam. Nie miał koloratki.
Po wysłuchaniu kazania, że popełniam grzech, że to nie wolno, że to chciwość, pazerność, bla, bla, bla przyszło do transakcji...
Co takiego naglącego, w bardzo pilnym trybie, poświęcając czystość swej duszy i kalając się grzechem konsumpcji w niedzielę przyszedł kupić przykładny ksiądz?
Ano papierosy i kawałek sernika.
Pewnej pięknej niedzieli pracowałam sobie w sklepie (niestety, nie mój wybór, tylko szefa). Oczywiście wolałabym nie pracować tego dnia, no ale wiadomo jak jest.
Wtem do sklepu wchodzi pewien człowiek. Już od progu można rozpoznać czym się trudni, gdyż przywitał mnie takimi o to słowami:
"A co wy w niedzielę pracujecie?!"
Z rozmachu odpowiedziałam
"A co wy w niedzielę kupujecie?"
Był to ksiądz z obcej parafii, dlatego nie poznałam. Nie miał koloratki.
Po wysłuchaniu kazania, że popełniam grzech, że to nie wolno, że to chciwość, pazerność, bla, bla, bla przyszło do transakcji...
Co takiego naglącego, w bardzo pilnym trybie, poświęcając czystość swej duszy i kalając się grzechem konsumpcji w niedzielę przyszedł kupić przykładny ksiądz?
Ano papierosy i kawałek sernika.
Ocena:
712
(894)
Komentarze