Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#58456

przez (PW) ·
| Do ulubionych
A propos doręczania przesyłek przez InPost.

Przygód z tą... firmą miałam co niemiara, i nie było sytuacji, żeby nie zakończyła się ona awanturą. Poniżej opiszę tylko ostatnią.

1 lutego zamówiłam coś na allegro, 12 lutego jeszcze tego nie było. List był poleconym priorytetem (ważne!)
Tak się złożyło, że zachorowałam i byłam w domu całe dwa tygodnie, nigdzie nie wychodząc. Tyle tytułem wstępu.

14 lutego po otrzymaniu od sprzedawcy nr. przesyłki dzwonię do BOK.
(Oszczędzę większości dialogu, bo ta cześć nie jest zbyt piekielna)
W końcu padają słowa ze strony BOK: Przesyłka została DOSTARCZONA 6 LUTEGO.
Przyznaję, zagotowało się we mnie. Zostałam skierowana do mojego oddziału InPost i tam zaczyna się jazda.

[InPost] Przesyłka została doręczona pod Pani adres 6 lutego.
[Ja] Ja tej przesyłki nie dostałam.
[IP] Ja tu widzę, że została DOSTARCZONA. Proszę iść popytać po sąsiadach (sic!)
[Ja] Słucham?! Przesyłkę POLECONĄ, zostawiacie u sąsiadów, ktoś potwierdza odbiór bez mojego podpisu?!
[IP] A-haaa... to ja dam pani numer do kurierki.

Mam mikrowylew numer jeden.

[Kurierka] Ja pamiętam, że byłam u Pani 6 lutego, ja pamiętam na pewno byłam. Wrzuciłam przesyłkę do skrzynki, bo ona była ekspresowa taka do skrzynki, a nie polecona. Może sąsiad wyjął?
[Ja] Proszę pani, przesyłka była polecona. Powtarzam to po raz kolejny. Musi być u was.
[K] Ale ja na pewno byłam! Ja wrzucałam do skrzynki. JA PAMIĘTAM!!! Szóstego lutego wrzuciłam LIST EKSPRESOWY do skrzynki!
W końcu nie wytrzymałam i podniosłam głos.
[Ja] Nic mnie nie obchodzi gdzie i komu ją pani dostarczyła, dzisiaj ta paczka ma się znaleźć I NIE OBCHODZI MNIE JAK TO ZROBICIE!!!

Mija pół godziny... telefon.

[Kurierka] Dzień dobry, czy pani jest w domu? Bo ja mam pani paczkę. Już do pani idę, będę za 10 minut.

Mija... 10 minut, 20 minut... 45 minut. Dodam, że z oddziału do mnie to droga 8 minut.
Telefon.

[Kurierka] Haaalo?! Dlaczego pani mi nie otwiera? Pani nie słyszy? Dzwonię do pani do domu!
[Ja] Nie, nikt nie dzwonił, już panią wpuszczam.
Nikt nie wchodzi do bramy, bo drzwi się nie otwierają. Znowu lament kurierki.
[Ja] Dlaczego pani nie wchodzi? Przecież panią wpuszczam.
[Kurierka] A nie... przepraszam, bo ja adres pomyliłam (!!!) Zaraz u pani będę.

W końcu dociera, biorę przesyłkę, a ona z kwitem do podpisu.

[Ja] Przecież podobno została wysłana listem "bez podpisu".
[Kurierka] Ale to było awizowane. Ale nie wiem jak to się stało. Bo ja przesyłkę DOSTARCZAŁAM.
Prychnęłam i rzuciłam ironicznie: tak samo jak dostarczała ją pani, pod inny adres przed chwilą?

Podpisałam i zabrałam. I niech mi ktoś wyjaśni... Jak to się stało, że "dostarczona" paczka, która miała być bez podpisu, nagle się znalazła na magazynie i już była polecona?
Chyba dostała nóżek i sama wróciła do siedziby.
Za to z bólem przyznaje, że to kolejna przygoda z nimi, w której jedyne co udało się coś załatwić to krzykiem. Bo kulturą i logiką wymiękłam po 3 razie z nimi.
Wg. mnie taka firma nie powinna mieć prawa do "dostarczania" przesyłek.

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 389 (471)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…