Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#58536

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W październiku 2012 roku przeprowadziłem się do bloku. Ogólna sielanka, poza sąsiadami, którzy rezydują piętro wyżej. Hałasy, krzyki, przekleństwa, a czasem taki huk, jakby ktoś rozwijał gąsienicę od T34. Cholernie irytowało mnie ich zachowanie, ale sytuacje te miały miejsce między godziną 8 rano, a 21-22, toteż niewiele można było z tym zrobić na drodze administracyjnej. Problem rozwiązał się w dość nietypowy sposób...

Pewnego grudniowego dnia wybierałem się na zakupy. Zanim wyszedłem z domu, zadzwoniła koleżanka z uczelni, która prosiła mnie o opisanie jej tego, co się działo na rozprawie sądowej, której obserwację polecił nam jeden doktor (sprawa dość znana w Łodzi, chodziło o zabójstwo na tle seksualnym, ukrycie ciała, etc.). Zacząłem jej więc opisywać wszystko dość dokładnie. Wszedłem do windy i spotkałem [S]ąsiada. Z racji tego, że nie lubię rozmawiać przez telefon będąc w towarzystwie, postanowiłem szybko skończyć rozmowę. Rzuciłem tylko, jaki był wyrok sądu i rozłączyłem się. Sąsiad obadał mnie wzrokiem z góry na dół. Winda zjechała na parter, a ja wyszedłem do sklepu. Zbieg okoliczności sprawił, że wracając wieczorem do domu, w tej samej windzie spotkałem tego samego Sąsiada, który rzucił w trakcie jazdy na 7 piętro:

S - Pan pracuje w Policji?
J - Nie, proszę Pana.
S - W prokuraturze!
J - Nie.
S - Służba Więzienna?
J - Nie, proszę Pana.
S - To gdzie Pan pracuje?
J - Panie, tajemnica państwowa!

Wysiadłem na swoim piętrze i skierowałem się do domu. Od tamtej pory hałasy, krzyki i przekleństwa właściwie się nie zdarzają, a i gąsienicę od T34 chyba na złom oddali :)

Dobry pic połową sukcesu

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 988 (1076)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…