Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#58617

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Posiadam własny serwis i sklep informatyczny.
Uzbrojony w dobry nastrój i ulubioną piosenkę zabrałem się do pracy. Składałem sobie spokojnie komputer, od czasu do czasu zamieniłem kilka słów z pracującym obok kolegą. Dzień jak każdy inny.

W pewnym momencie otworzyły się drzwi i wkroczyła Ona.
Tak na oko była to Istota w przedziale wiekowym 35-50 (dokładniejsze określenie graniczyło z cudem). Głowa zwieńczona dziwnym ni to białym, ni to blond czubkiem (niejedna kakadu mogłaby pozazdrościć). Odziana w płaszcz barwy krwistoczerwonej. Wymalowana lepiej niż moje ściany na korytarzu (a te są pokryte farbą naprawdę starannie). Zastanawiałem się, czego tak osobliwa Istota może szukać w tak skromnym i małym miejscu jak mój serwis.

Otóż Pani chciałaby kupić "kierownicę do strzałki". Musiałem nieźle się namęczyć, by utrzymać swoje oczy w ich naturalnym siedlisku (zbieranie ich z podłogi mogłoby być nieco kłopotliwe). Czymże owa "kierownica do strzałki" jest? Nigdy nie słyszałem, może to jakaś nowinka techniczna, o której wieść nie dotarła do mych uszu? Postanowiłem przeprowadzić krótki wywiad. Chciałem dowiedzieć się, jak to właściwie wygląda, lecz usłyszałem, że jestem osobą niekompetentną i teraz zatrudniają takich tępaków, że aż głowa boli.

Kolega zabrał komputer i poinformował mnie, że zawiezie klientowi sprzęt i wróci za 10-15 minut. Został skarcony przez Panią za "wtrącanie się, gdy Ona rozmawia". Pani zaczęła nalegać, bym przestał robić z siebie głupka i wydał Jej tę kierownicę, bo Ona musi mieć ją już teraz, zaraz.

Wywiadu ciąg dalszy: jak to ma działać, jak wygląda. Dowiedziałem się tylko, że jest to po prostu "kierownica do strzałki". Pani zaczęła się kręcić, krążyć i rozglądać się z pogardą po moim maleńkim przybytku. W pewnym momencie zbliżyła się do mojego komputera i wykrzyknęła: "TO! TO TAK WYGLĄDA!". Sam nie wiedziałem, czy śmiać się, czy płakać.

Pani wskazała na... mysz komputerową. Od razu podałem Jej właściwą nazwę tego sprzętu. Usłyszałem, że kłamię, że na pewno chcę Ją oszukać i naciągnąć na duże pieniądze, bo to nie jest jakaś tam mysz, lecz kierownica do strzałki! Poprosiłem Panią o zajęcie miejsca przy komputerze. Z pulpitu wesoło zerkali na nas bohaterowie z "Króla Szamanów", a ja zostałem "pedofilem, który zwabia dzieci bajkami". W myślach pochwaliłem Jej pomysłowość i pokazałem kursor. "TAK! TO TA STRZAŁKA!" było oczekiwanym przeze mnie zdaniem. Poprosiłem, by poruszyła myszką i obserwowała kursor. "JEST RUSZA SIĘ! Wie pan co? Pan to chyba rację miał... Ile to kosztuje?".

Zaprowadziłem Ją do odpowiedniej półki i zacząłem od najtańszych. "TY MNIE ZA BIEDAKA MASZ?!". Pokazałem droższe. "JA TU TYLU PIENIĘDZY NIE ZOSTAWIĘ!". Minęło z 5 minut zanim Pani zdecydowała się na odpowiadającą jej "kierownicę do strzałki", po czym zapłaciła i wyszła.
Gdy tylko zamknęły się drzwi, westchnąłem i opadłem na krzesło. Dawno nie czułem takiej ulgi...

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 620 (812)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…