zarchiwizowany
Skomentuj
(20)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Będzie o głupocie rowerzystów w wieku szkolnym (podstawówka), którzy często sami proszą się o wypadek i śmierć.
Jadę sobie dzisiaj swoim skuterem ulicą szkolną w stronę bloków w pewnym niewielkim miasteczku koło Ciechocinka. Widzę dwóch rowerzystów jadących obok siebie na ulicy i trzeciego jadącego chodnikiem, więc podwajam ostrożność. Wyprzedzać ich nie mogę bo z naprzeciwka widzę już samochody i nie chcę ryzykować że chłopaki się przestraszą. Przejechałem przez próg zwalniający i jadę dalej cały czas za rowerzystami, którzy jechali już jeden za drugim (trzeci cały czas na chodniku więc koncentruję na nim swoją uwagę). Trzeci postanowił do nich dołączyć. W jaki sposób? Bez oglądania się za siebie, bez sygnalizowania ręką, wjeżdża mi tuż przed skuter!!! Momentalnie wciskam przedni hamulec (u mnie jest kilkakrotnie silniejszy od tylnego) i niemal stanąłem w miejscu ale udało mi się w gówniarza nie przywalić. On nawet nie usłyszał że zmusił kogoś do awaryjnego hamowania a ja nie zdążyłem nacisnąć na klakson. Przetrawiłem sytuację i jadę powoli dalej za nimi. Zbliżamy się wszyscy do przejścia dla pieszych na które wchodzi kobieta z dzieckiem. Dwóch pierwszych jeszcze zdążyło przejechać ale trzeci zamiast się zatrzymać jedzie dalej!!! Szczęście że kobieta widziała co się święci i szybko przebiegła przed nim. Oni pojechali dalej a ja żałowałem że nie mogłem powiedzieć temu smarkaczowi co o nim myślę.
A co by było gdyby zamiast mnie, dzieciak wjechałby pod koła starszemu facetowi jadącemu samochodem? Albo nie daj boże jechałaby jakaś mniejsza ciężarówka której kierowca miałby chłopaka w martwym polu? Tacy jak oni sami proszą się o śmierć a plotkarze od razu okrzyknęliby winnym kierowców. Apeluję do młodych rowerzystów: nikt nie lubi myśleć za innych. Rowerzysta niemal w każdym wypadku poniesie obrażenia!
Jadę sobie dzisiaj swoim skuterem ulicą szkolną w stronę bloków w pewnym niewielkim miasteczku koło Ciechocinka. Widzę dwóch rowerzystów jadących obok siebie na ulicy i trzeciego jadącego chodnikiem, więc podwajam ostrożność. Wyprzedzać ich nie mogę bo z naprzeciwka widzę już samochody i nie chcę ryzykować że chłopaki się przestraszą. Przejechałem przez próg zwalniający i jadę dalej cały czas za rowerzystami, którzy jechali już jeden za drugim (trzeci cały czas na chodniku więc koncentruję na nim swoją uwagę). Trzeci postanowił do nich dołączyć. W jaki sposób? Bez oglądania się za siebie, bez sygnalizowania ręką, wjeżdża mi tuż przed skuter!!! Momentalnie wciskam przedni hamulec (u mnie jest kilkakrotnie silniejszy od tylnego) i niemal stanąłem w miejscu ale udało mi się w gówniarza nie przywalić. On nawet nie usłyszał że zmusił kogoś do awaryjnego hamowania a ja nie zdążyłem nacisnąć na klakson. Przetrawiłem sytuację i jadę powoli dalej za nimi. Zbliżamy się wszyscy do przejścia dla pieszych na które wchodzi kobieta z dzieckiem. Dwóch pierwszych jeszcze zdążyło przejechać ale trzeci zamiast się zatrzymać jedzie dalej!!! Szczęście że kobieta widziała co się święci i szybko przebiegła przed nim. Oni pojechali dalej a ja żałowałem że nie mogłem powiedzieć temu smarkaczowi co o nim myślę.
A co by było gdyby zamiast mnie, dzieciak wjechałby pod koła starszemu facetowi jadącemu samochodem? Albo nie daj boże jechałaby jakaś mniejsza ciężarówka której kierowca miałby chłopaka w martwym polu? Tacy jak oni sami proszą się o śmierć a plotkarze od razu okrzyknęliby winnym kierowców. Apeluję do młodych rowerzystów: nikt nie lubi myśleć za innych. Rowerzysta niemal w każdym wypadku poniesie obrażenia!
szkoła
Ocena:
79
(153)
Komentarze