Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#59022

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielna historia sprzed 2 lat.
Tytułem wstępu - mój chrzestny a brat mojej matki był alkoholikiem. Takim typowym brudnym żulem, który mieszkał w meliniarskiej kamienicy i miał wszystko gdzieś. Mimo, że od lat próbowaliśmy mu pomóc, nie chciał ratunku. A próbowaliśmy wszystkiego (pomagaliśmy w remoncie mieszkania, dostał do niego meble kupowaliśmy jedzenie czy papierosy, znaleźliśmy mu kilka prac, w końcu wysłaliśmy na odwyk), nawet narodziny córki nic w nim nie zmieniły.

No i nadszedł sądny dzień, razem z koleżkami menelami - w tym swoim "najlepszym przyjacielem" sąsiadem - zapił ślepotkę (z tej chyba felernej dostawy z Czech czy Ukrainy). Teraz możemy tylko przypuszczać, ale najpewniej odpadł pierwszy, więc koledzy zanieśli go do jego mieszkania. Sąsiad po jakimś czasie zaczął się tragicznie czuć, wezwał więc do siebie pogotowie, ale o koledze zza ściany już zapomniał. Chyba go jednak Bozia pokarała, bo padł na izbie przyjęć. Do mojego chrzestnego jednak nikt nie zapukał, tak więc dokończył żywota na kanapie w mieszkaniu.

Tutaj już zaczynają się piekielności w związku z koleżkami menelami. Najpewniej na następny dzień wpadli do mieszkania i rozkradli co się dało, meble, telewizor, piecyk. Niestety, żaden kretyn nie raczył nawet anonimowo zadzwonić na policję. Chrzestnego po bodajże 4 dniach znaleźli inni mieszkańcy kamienicy, ale że nie mieli z nami żadnego kontaktu - nie mogli poinformować.
A co za tym idzie dotarliśmy do piekielności urzędowych! Otóż, po ok. 3 miesiącach od śmierci, do chrzestnego byłej narzeczonej a matki jego córki, przyszło zawiadomienie z MOPSu, że przestają jej wypłacać alimenty, ponieważ ojciec dziecka nie żyje. Tego samego dnia przyszła do nas, zebraliśmy się więc by pojechać do jego mieszkania. I tam dowiedzieliśmy się wszystkiego.
Okazało się, dzięki internetowi i nowoczesnemu cmentarzowi w mieście (można na ich stronie wyszukać po nazwisku zmarłego jego grób), że chrzestny został pochowany ze swoimi rodzicami. Tak więc urząd miasta potrafił znaleźć grób dziadków, żeby go pochować; matkę dziecka, żeby odebrać jej alimenty; ale NIKOGO z rodziny, żeby poinformować o śmierci!
Do tej pory nie mogę zrozumieć, jak to możliwe.

P.S. Nie szukaliśmy go przez te 3 miesiące, ponieważ przy ostatniej wizycie kazał nam się odp., zresztą co jakiś czas znikał z naszego życia na kilka miesięcy.

urzędy częstochowa

Skomentuj (52) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 684 (760)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…