Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#59060

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z cyklu "odpowiedzialni rodzice"

Odprowadzałam wczoraj córkę na basen. Wracając do domu, musiałam przejść obok dość popularnej w mojej okolicy knajpki. Jest ona usytuowana na rogu dwóch zbiegających się uliczek, dość ruchliwych. W pewnym momencie przechodząc właśnie przez to skrzyżowanie, zauważyłam 4-5 letniego malca, który usilnie chciał przejść na drugą stronę; wchodził na jezdnię, cofał się, wchodził z powrotem. Cały czas jeździły samochody. Oprócz mnie świadkiem tej sceny była inna kobieta, która podeszła do chłopczyka, pytając się, gdzie są jego rodzice, bo nikogo oprócz nas wokół nie było. Odpowiedział, że są w restauracji, która jak zauważyłam miała otwarte drzwi. Może malec wyszedł z niej, niezauważony przez rodziców? Dziwną sprawą również było to, że ściskał w rączce kluczyki do samochodu.

Weszłam więc do środka i zapytałam tłum w środku, czy ktoś nie zgubił może dziecka? Przy jednym stoliku odezwała się kobieta, która wygodnie rozparta sączyła jakiś napój w towarzystwie dwóch, albo trzech mężczyzn. Naprawdę dobrze wyglądających, żadna "żulia". Wielce zdziwiona, spytała:

- To on na ulicy stał?

Odpowiedziałam najspokojniej jak umiałam najwyraźniej niekumatej "Matce roku", że jej pociecha właśnie usiłuje przejść przez ruchliwą ulicę. Z wyraźną niechęcią podniosła się i wyszła za mną. W międzyczasie druga kobieta, która stała przy chłopcu, zdążyła się dowiedzieć, że jeden z wujków kazał wyjść mu do zaparkowanego po drugiej stronie ulicy samochodu... po wykałaczki.

Powiedzcie mi, na litość boską - jaką trzeba być tępą babą, żeby puszczać kilulatka z kluczykami od samochodu w garści?
Ile mogło być sytuacji krytycznych, które mogły się zdarzyć - wliczając kradzież samochodu, porwanie dziecka czy wypadek? Odpowiedzcie sobie sami.

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 688 (758)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…