Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#59258

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Studiuję ratownictwo medyczne, aktualnie odbywam praktyki w małym szpitalu, na izbie przyjęć gdzie przypadki wymagające stricte ratowniczych działań typu resuscytacja krążeniowo-oddechowa zdarzają się raz na przysłowiowy ruski rok. Nadszedł ten dzień, nadarzyła się w końcu okazja, reanimacja na oddziale, biegniemy z koleżanką, a tu... niespodzianka!

Pielęgniarka zamyka nam przed nosem drzwi, prawie wypychając nas na zewnątrz, mimo iż przy pacjencie był tylko lekarz i dwie pielęgniarki. Wejścia ni ma i nie będzie, nie możemy uczestniczyć w reanimacji, bo nie. Ja się do jasnej cholery pytam gdzie przyszły ratownik medyczny ma zdobyć doświadczenie? Gdzie mamy się nauczyć fachu jak nie na zajęciach praktycznych? Próbują mieć służbę zdrowia na poziomie, a wypychają chcących się uczyć ludzi za drzwi? Doskonale rozumiem, że bliscy osoby chorej mogą sobie nie życzyć obecności praktykantów. Ale dlaczego ludzie, którzy powinni uczyć nas przyszłego zawodu, przekazywać nam wiedzę i doświadczenie zawodowe odbierają nam możliwości?

Współczuję pacjentom, bo właśnie na nich odbija się niedouczenie ludzi pracujących w służbie zdrowia. Nie chciałam przecież odepchnąć lekarza od pacjenta, nie chciałam się wtrącać, przeszkadzać, tamować ruch. Chciałam mieć szansę połączyć teorię z praktyką. Jestem zawiedziona, że jej nie otrzymałam.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 336 (484)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…