Pracuję jako ochroniarz.
Kilka tygodni wstecz, 24-godzinna służba miała się ku końcowi, była 5 rano. Niecierpliwie tuptałam po pomieszczeniu monitoringu, w oczekiwaniu na zmiennika. Dopiłam ostatnią kawę, umyłam kubek, a chłopaka niet. Myślę sobie - cóż, zdarza się ludziom spóźniać.
O 5.30 (!) telefon. Patrzę - zmiennik. Z duszą na ramieniu odbieram i co słyszę?
- Nea, ja to chyba chory jestem, znajdź na moje miejsce zastępstwo na dzisiaj.
Nadmienię tu że na obiekcie odpowiadałam za ustalanie grafika, miałam więc grupę ludzi, tzw. skoczków, którzy niejeden raz łatali "dziury".
- Czy ty sam siebie słyszysz? Jest 5.30 rano, ty chcesz żebym ja o tej porze znalazła kogoś na 24 godziny?
- No weź nie przesadzaj, podzwonisz po ludziach, znajdziesz kogoś.
- Ty chyba sam siebie nie słyszysz!
- No rób co chcesz, jak nie przychodzę dzisiaj, bo coś chyba chory jestem.
- A co ci jest?
- A głowa mnie boli i katar chyba mam.
- Chyba? Jaja sobie robisz?
- Na razie.
No cóż, rozłączył się i telefon wyłączył. Nie powiem, krew się we mnie zagotowała. Odczekałam do ludzkiej godziny (mniej więcej do 8 rano), ściągnęłam skoczka i powiadomiłam kierownika. Efekt? Nagana dla "chorego".
Niewiele się nauczył, bo wczoraj wyciął taki sam numer, miał jednak pecha naciąć się na bezpośredniego kierownika, który akurat przyjechał na kontrolę i miał przyjemność odebrać telefon. Coś mi pachnie dyscyplinarką.
Kilka tygodni wstecz, 24-godzinna służba miała się ku końcowi, była 5 rano. Niecierpliwie tuptałam po pomieszczeniu monitoringu, w oczekiwaniu na zmiennika. Dopiłam ostatnią kawę, umyłam kubek, a chłopaka niet. Myślę sobie - cóż, zdarza się ludziom spóźniać.
O 5.30 (!) telefon. Patrzę - zmiennik. Z duszą na ramieniu odbieram i co słyszę?
- Nea, ja to chyba chory jestem, znajdź na moje miejsce zastępstwo na dzisiaj.
Nadmienię tu że na obiekcie odpowiadałam za ustalanie grafika, miałam więc grupę ludzi, tzw. skoczków, którzy niejeden raz łatali "dziury".
- Czy ty sam siebie słyszysz? Jest 5.30 rano, ty chcesz żebym ja o tej porze znalazła kogoś na 24 godziny?
- No weź nie przesadzaj, podzwonisz po ludziach, znajdziesz kogoś.
- Ty chyba sam siebie nie słyszysz!
- No rób co chcesz, jak nie przychodzę dzisiaj, bo coś chyba chory jestem.
- A co ci jest?
- A głowa mnie boli i katar chyba mam.
- Chyba? Jaja sobie robisz?
- Na razie.
No cóż, rozłączył się i telefon wyłączył. Nie powiem, krew się we mnie zagotowała. Odczekałam do ludzkiej godziny (mniej więcej do 8 rano), ściągnęłam skoczka i powiadomiłam kierownika. Efekt? Nagana dla "chorego".
Niewiele się nauczył, bo wczoraj wyciął taki sam numer, miał jednak pecha naciąć się na bezpośredniego kierownika, który akurat przyjechał na kontrolę i miał przyjemność odebrać telefon. Coś mi pachnie dyscyplinarką.
ochrona
Ocena:
730
(862)
Komentarze