Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#59455

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję jako ochroniarz.

Kilka tygodni wstecz, 24-godzinna służba miała się ku końcowi, była 5 rano. Niecierpliwie tuptałam po pomieszczeniu monitoringu, w oczekiwaniu na zmiennika. Dopiłam ostatnią kawę, umyłam kubek, a chłopaka niet. Myślę sobie - cóż, zdarza się ludziom spóźniać.

O 5.30 (!) telefon. Patrzę - zmiennik. Z duszą na ramieniu odbieram i co słyszę?

- Nea, ja to chyba chory jestem, znajdź na moje miejsce zastępstwo na dzisiaj.

Nadmienię tu że na obiekcie odpowiadałam za ustalanie grafika, miałam więc grupę ludzi, tzw. skoczków, którzy niejeden raz łatali "dziury".

- Czy ty sam siebie słyszysz? Jest 5.30 rano, ty chcesz żebym ja o tej porze znalazła kogoś na 24 godziny?

- No weź nie przesadzaj, podzwonisz po ludziach, znajdziesz kogoś.

- Ty chyba sam siebie nie słyszysz!

- No rób co chcesz, jak nie przychodzę dzisiaj, bo coś chyba chory jestem.

- A co ci jest?

- A głowa mnie boli i katar chyba mam.

- Chyba? Jaja sobie robisz?

- Na razie.

No cóż, rozłączył się i telefon wyłączył. Nie powiem, krew się we mnie zagotowała. Odczekałam do ludzkiej godziny (mniej więcej do 8 rano), ściągnęłam skoczka i powiadomiłam kierownika. Efekt? Nagana dla "chorego".

Niewiele się nauczył, bo wczoraj wyciął taki sam numer, miał jednak pecha naciąć się na bezpośredniego kierownika, który akurat przyjechał na kontrolę i miał przyjemność odebrać telefon. Coś mi pachnie dyscyplinarką.

ochrona

Skomentuj (56) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 730 (862)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…