Jestem w 18 tygodniu ciąży, więc brzuch jest już widoczny. Wczoraj musiałam pojechać rano do miasta w celu załatwienia kilku spraw. Wiadomo, 9 rano, autobus pełen uczniów, studentów no i emerytów.
Stanęłam sobie przy drzwiach, gdyż czułam się w miarę dobrze i nie czułam potrzeby zganiania zmęczonych życiem gimnazjalistek z siedzeń. Stałam sobie obok kilku studentów.
Po drugim przystanku zaczęłam się źle czuć, jednak zanim zdążyłam zareagować i jednak podejść do kogoś i poprosić o ustąpienie miejsca, zrobiło mi się ciemno przed oczami i jedyne co pamiętam to osuwanie się na podłogę.
Na szczęście ocknęłam się po kilku sekundach i się zdziwiłam. To nie studenci zgarnęli mnie z podłogi, nie młode kobiety ani ludzie w moim wieku. To para staruszków podniosła mnie, posadziła, podała mi wodę i zajęli się moją torebką, podali mi ją i powiedzieli żebym sprawdziła czy nic nie zginęło.
Wszyscy młodzi, pełni sił ludzie byli nagle zajęci patrzeniem się w telefony, notatki czy przyglądaniem się krajobrazowi za oknami autobusu.
Powiedziałam że zgubiłam bilet, który trzymałam w ręce, okazało się że leżał pod stopami jednego ze studentów który słyszał wszystko co mówiłam. Podniósł go? Skądże, starszy pan musiał się przejść i go podnieść.
Stanęłam sobie przy drzwiach, gdyż czułam się w miarę dobrze i nie czułam potrzeby zganiania zmęczonych życiem gimnazjalistek z siedzeń. Stałam sobie obok kilku studentów.
Po drugim przystanku zaczęłam się źle czuć, jednak zanim zdążyłam zareagować i jednak podejść do kogoś i poprosić o ustąpienie miejsca, zrobiło mi się ciemno przed oczami i jedyne co pamiętam to osuwanie się na podłogę.
Na szczęście ocknęłam się po kilku sekundach i się zdziwiłam. To nie studenci zgarnęli mnie z podłogi, nie młode kobiety ani ludzie w moim wieku. To para staruszków podniosła mnie, posadziła, podała mi wodę i zajęli się moją torebką, podali mi ją i powiedzieli żebym sprawdziła czy nic nie zginęło.
Wszyscy młodzi, pełni sił ludzie byli nagle zajęci patrzeniem się w telefony, notatki czy przyglądaniem się krajobrazowi za oknami autobusu.
Powiedziałam że zgubiłam bilet, który trzymałam w ręce, okazało się że leżał pod stopami jednego ze studentów który słyszał wszystko co mówiłam. Podniósł go? Skądże, starszy pan musiał się przejść i go podnieść.
komunikacja_miejska
Ocena:
662
(832)
Komentarze