zarchiwizowany
Skomentuj
(12)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
I znowu powracam:) Będzie to druga historia pokazująca że kierowca skutera/motocykla musi myśleć za wszystkich. Dla przypomnienia poprzednio było o rowerzystach w wieku szkoły podstawowej, nie znających podstawowych zasada ruchu drogowego. Akcja się znowu dzieje w niewielkim miasteczku koło Ciechocinka.
A wiec lecimy...
Wracałem z pracy skuterem ul. Chopina. Przejechałem przez tzw. "rondo" (podobno skrzyżowanie dawniej było rondem ale jak zamykano szlabany na przejeździe, powstawały potężne korki więc je przebudowano ale nazwa pozostała) i jechałem w kierunku przejazdu kolejowego. Przed przejazdem z prawej strony jest miejskie targowisko. Jadę i widzę że do ruchu próbuje włączyć się samochód osobowy stojący na wjeździe do targowiska, równolegle do jezdni. Analizuję sytuację: mam pierwszeństwo, kierowca mnie widzi w swoim lusterku więc jadę dalej. W momencie gdy byłem w martwym polu samochodu, kierowca ruszył!!! Momentalnie wciskam przedni hamulec i trąbię na faceta. A co on zrobił? Nie spojrzał w lusterko żeby zobaczyć co spowodował (udało mi się w niego nie przywalić), nie zatrzymał się, w żaden sposób mnie nie przeprosił tylko pojechał spokojnie dalej. Musiałem ochłonąć ale nie mogłem stanąć przed samym przejazdem więc pojechałem dalej, skręciłem w ulicę Wojska Polskiego i tam się dopiero zatrzymałem żeby ochłonąć.
Czy tak trudno jest podczas włączenia się do ruchu wychylić się do przody żeby zobaczyć co się dzieje w martwym polu? Niemal każdy wypadek w udziałem skutera/motoru to przecież konieczność wezwania karetki, policji i ogromnego stresu dla kierowcy samochodu i rodziny kierowcy skutera. A jeśli tak ciężko się troszkę wychylić to odżałujmy 100zł i zakupmy dodatkowe lusterka eliminujące martwe pole (gdyby ktoś nie wiedział, takie same lusterka mają "elki"). No chyba ze estetyka pojazdu jest ważniejsza od bezpieczeństwa na drodze.
A wiec lecimy...
Wracałem z pracy skuterem ul. Chopina. Przejechałem przez tzw. "rondo" (podobno skrzyżowanie dawniej było rondem ale jak zamykano szlabany na przejeździe, powstawały potężne korki więc je przebudowano ale nazwa pozostała) i jechałem w kierunku przejazdu kolejowego. Przed przejazdem z prawej strony jest miejskie targowisko. Jadę i widzę że do ruchu próbuje włączyć się samochód osobowy stojący na wjeździe do targowiska, równolegle do jezdni. Analizuję sytuację: mam pierwszeństwo, kierowca mnie widzi w swoim lusterku więc jadę dalej. W momencie gdy byłem w martwym polu samochodu, kierowca ruszył!!! Momentalnie wciskam przedni hamulec i trąbię na faceta. A co on zrobił? Nie spojrzał w lusterko żeby zobaczyć co spowodował (udało mi się w niego nie przywalić), nie zatrzymał się, w żaden sposób mnie nie przeprosił tylko pojechał spokojnie dalej. Musiałem ochłonąć ale nie mogłem stanąć przed samym przejazdem więc pojechałem dalej, skręciłem w ulicę Wojska Polskiego i tam się dopiero zatrzymałem żeby ochłonąć.
Czy tak trudno jest podczas włączenia się do ruchu wychylić się do przody żeby zobaczyć co się dzieje w martwym polu? Niemal każdy wypadek w udziałem skutera/motoru to przecież konieczność wezwania karetki, policji i ogromnego stresu dla kierowcy samochodu i rodziny kierowcy skutera. A jeśli tak ciężko się troszkę wychylić to odżałujmy 100zł i zakupmy dodatkowe lusterka eliminujące martwe pole (gdyby ktoś nie wiedział, takie same lusterka mają "elki"). No chyba ze estetyka pojazdu jest ważniejsza od bezpieczeństwa na drodze.
ruch drogowy
Ocena:
-3
(31)
Komentarze