Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#59590

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkam w malutkim domu z trójką dzieci, żoną, teściową i psem, jest ciasno, ale dajemy radę. Niestety, moje dzieci średnio dogadują się ze swoimi drugimi dziadkami, to jest moimi rodzicami. Dlaczego? Bo dziadek z babcią traktowali ich podle, dziecko mojej siostry mogło liczyć na wszystkie gloryfikacje, prezenty, wyjazdy zagraniczne, nawet 2 działki dostał. Moje dzieci chociażby z życzeniami na dzień babci i dziadka/urodziny/imieniny nie mogły się dopchać a jak już "zostały zaproszone" to nie dostały herbaty nawet.

Moi rodzice są już mocno w sile wieku, postanowili zatroszczyć się o podział majątku. Z racji tego, że rodzice mieszkają w dużym domu z moją siostrą, szwagrem i ich dzieckiem, siostra zaproponowała naturalnie, że będzie zajmować się naszymi rodzicami do końca życia i w zamian za to miałem jej oddać pół domu praktycznie za "dziękuję", tj. za niecałe 15% jego wartości. Mam gdzie mieszkać, nie mam czasu i ochoty na toczenie bojów o majątek i przepychanki prawne, więc się zgodziłem.
W tydzień po zapisie u notariusza najpierw usłyszeliśmy, że siostra z rodziną wyjeżdża na weekend i żebyśmy wzięli rodziców do siebie na tydzień. Nie wiem dlaczego miałbym brać rodziców na cały tydzień, skoro ona wyjeżdża tylko na weekend. Raz, że naprawdę nie mam ich gdzie zmieścić w domu, a dwa, że moje nastoletnie dzieci zagroziły na poważnie wyprowadzką do mojej szwagierki, która nie ma dzieci i zawsze przyjmuje moją bandę z "otwartymi rencami", odmówiłem grzecznie. Zresztą przecież nie byli w stanie wegetatywnym, oboje na chodzie, więc chciałem ich doglądać codziennie z żoną. No nic, siostra strzeliła epickiego focha, ale wyjechała i tak. My daliśmy radę w weekend ogarnąć rodziców i wszystko skończyło się pomyślnie.

W dwa tygodnie od powrotu mojej siostry z wolnego weekendu, ojciec jest w szpitalu ze złamanym biodrem, ma tak słabe serce, że nie wiadomo czy przeżyje operacje. Matka leży na drugim oddziale, również wysiadło serducho i jest bardzo ciężko. Nie wiedziałem, że to "do końca życia" przyjdzie tak szybko.

Pracuję po 10h dziennie, bo chcę wysłać całą 3 moich pociech na studia. Moja siostra z moim szwagrem nie pracują, cały dzień siedzą w domu i zastanawiam się skąd mają pieniądze na dwa auta i wyjazdy, zresztą nieważne, ich sprawa.

Wiecie co jest w tym wszystkim piekielne? Że moja siostra wydzwaniała do mnie, że mam się zwolnić z pracy, bo trzeba rodziców zawieźć do szpitala. Czekała prawie 5 godzin za mną, a ojciec leżał i się męczył ze złamanym biodrem. Dopiero przyjechałem, umyłem oboje razem żoną, ogarnąłem, wezwałem pogotowie i pojechaliśmy. Siostra się z nami do szpitala zabrać nie chciała. Jeśli chodzi o odwiedziny to ja, moja żona i nawet !uwaga! moje dzieci chodzą dbać o dziadka i babcie do szpitala, bo wszyscy wiemy, że obojętnie co było, potrzebują nas. Moja siostra przychodzi max na 30 min dziennie, szwagier stoi pod szpitalem i pali ćmika za ćmikiem, siostrzeniec ogólnie się nie kwapi do niczego.

A dzisiaj usłyszałem, że mam brać rodziców do siebie. Moja siostra przeszła samą siebie. Ja się pytam JAK można być tak podłym człowiekiem?...

home sweet

Skomentuj (50) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 735 (835)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…