Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#59621

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rosół nie zupa, szwagier nie rodzina (tym bardziej nie własny), przejmować by się nie należało, ale krew człowieka zalewa.

Szwagier mojego brata to mistrzostwo świata w zrażaniu do siebie ludzi - wynika to głównie z jego roszczeniowej postawy jak i z faktu, że wszystkich traktuje przedmiotowo, chyba w życiu nic nigdy nie zrobił bezinteresownie - gość jest mechanikiem samochodowym i od swojego teścia u którego przez długi okres mieszkał "na krzywy ryj" wraz z żoną zażądał pieniędzy za pojechanie z nim i sprawdzenie samochodu przed kupnem. Takim małym epizodem była akcja w której poleciał z pracy po tygodniu po tym jak się okazało, że nie mniej nie więcej tylko okrada właściciela warsztatu, jak ktoś myśli, że miał jakieś poczucie winy to jest w błędzie, tu cytat:
"ch** myślał, że sobie frajera znalazł co go będzie za takie psie pieniądze dorabiał" - smaczku dodaje fakt, że ową pracę miał załatwioną po znajomości.
W chwili obecnej koleś mieszka w wynajmowanym domu i prowadzi jakiś dziwny interes związany z naprawami samochodów.

W dniu wczorajszym gość do mnie dzwoni z zapytaniem czy mam jakieś plany na wieczór, jako że faceta znam nie od wczoraj i mając świadomość, że bezinteresownie to on nawet SMS'em życzeń na nowy rok nie wyśle, od razu przeszedłem do meritum - czyli czego potrzebuje.
Tutaj słyszę tekst jak bym po pracy, do niego podjechał, bo on kupił nowy komputer i to mu nie działa, tamto mu nie działa, potrzebuje oprogramowanie do interfejsu diagnostycznego, dla niego to czarna magia, a dla mnie parę minut roboty (tia szczególnie to oprogramowanie do diagnostyki to wsadził - wyjął). Na koniec słyszę "Vege nie bierz fury, po drodze kup kilka browarków, to się napijemy, pogadamy, a ty mi zrobisz ten komputer - to co koło 18 będziesz?".

Generalnie miałem już plan na czas po pracy - musiałem wymienić klocki hamulcowe w swoim samochodzie, poza tym nie uśmiechało mi się tłuc przez pół miasta komunikacją miejską, a już szczególnie oglądać tego człowieka.
Tak więc poinformowałem go, że nie ma opcji, chyba, że robimy transakcje wiązaną - on mi wymieni klocki ja mu w tym czasie zrobię ten komputer.

W tym miejscu nastąpiła obraza majestatu - co ja sobie wyobrażam, on mnie prosi o przysługę, a ja chce z niego frajera zrobić, wymiana klocków u niego to lekko 8 dych kosztuje itd.
Nie widziałem sensu kontynuowania tej rozmowy i stwierdziłem, że w takim razie niech szuka kogoś innego do zrobienia mu komputera.

Po pracy pojechałem do wujka do garażu zająć się wymianą klocków. "Grzebiemy" sobie z wujkiem przy tych hamulcach i nagle dzwoni telefon - szwagierek mojego brata.
Odbieram i gość na mnie z mordą, że umawialiśmy się na 18 jest prawie 19, a mnie nie ma, on ma na jutro klienta umówionego, ten interfejs jest mu potrzebny itp.
Szczęką mi z deko opadła jak to usłyszałem. Jak skończył swój monolog to go powtórnie poinformowałem, że nie ma opcji żebym do niego przyjechał bo mam co robić. Poinformowałem go również, że nie widzę najmniejszego powodu żeby poświęcać czas na rozwiązywanie jego problemów, skoro on nie może poświecić 30-40 minut, żeby w zamian pomóc mi.
W tym miejscu usłyszałem, że jestem "wrednym ch***" i się koleś rozłączył.

Jak ktoś myśli, że na tym sprawa się skończyła to jest w dużym błędzie - nie minęło 40 minut jak dostaję telefon od swojej bratowej z zapytaniem a co come on? Bo co zrobił Jaśnie Pan - nakręcił żonę, ta zadzwoniła do siostry z pretensjami i, że ja mam przyjechać i zrobić ten komputer, bo to narzędzie pracy Jaśnie Pana i on bez tego nie może zarabiać.
Jak bratowa usłyszała jakie znowu fanaberie ma jej szwagier, to stwierdziła, że tu tylko eutanazja może pomóc.

P.S
Dzisiaj się dowiedziałem, że siostra mojej bratowej dzwoniła jeszcze o 21 z pytaniem, o której ja w końcu do nich dojadę.

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 895 (933)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…