Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#59836

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
I bądź człowieku dobry.

Środa, godziny wczesnopopołudniowe. Temperatura - około 25 stopni. Słońce świeci, pięknie jest.
Idąc z dwiema koleżankami przez miasto, zauważyłam leżącego człowieka. Oddycha, ale nie reaguje. No i leży na słońcu, nie wiadomo ile czasu, więc możliwe że dostał udaru czy coś. Same go nie przeniesiemy, no i nie wiadomo czy mu się coś nie stało. Więc decyzja - dzwonimy na pogotowie.
Do tej pory wydaje się, że piekielnie nie będzie, słów "proszę zaczekać żeby zamachać karetce" nie traktowałam jako wielkiej piekielności - rozumiem że mój opis miejsca do najtrafniejszych nie należał, ale blok był pomiędzy dwiema ulicami, numer był przypisany do tej drugiej, szybciej było w miarę opisać okolicę.
Nie traktowałabym jako piekielności - gdybym nie musiała tam sterczeć jak głupia prawie 40 minut. Dodam, że do najbliższego SORu spokojnie dotarłabym w 10 minut piechotą.

Druga piekielność - ludzie, którzy słysząc mnie rozmawiającą z dyspozytornią komentowali że "głupia, pijaka chce ratować". Może i pijak, ale pijak też człowiek.

Trzecia piekielność - to już ludzie z karetki. I opieprz za "zawracanie głowy, bo od tego jest straż miejska". Rzeczywiście, gość był po prostu pijany - ale po pierwsze dla mnie to był przede wszystkim człowiek, któremu mogło się coś stać (stan wskazujący nie wyklucza udaru, problemów z krążeniem bądź innych dolegliwości zdrowotnych), a po drugie, straż miejska i tak wezwałaby karetkę.

A chciałam dobrze...

jedna z ulic większego miasta

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 162 (308)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…